Na początku grudnia ukazała się książka prawicowych dziennikarzy - Doroty Kani oraz Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza pt. "Resortowe dzieci. Media", traktująca o - jak pisze Niezależna.pl - doskonale ustawionych w życiu, dzięki koneksjom, a potem pieniądzom i "grubej kresce" osobowościom ze świata mediów. W publikacji o dzieciach działaczy i funkcjonariuszy KPP, PZPR, Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a potem SB, poruszono też historię Andrzeja Turskiego i jego rodziców. Elżbieta Cendrowicz, siostra zmarłego 31 grudnia dziennikarza "Panoramy" poczuła się dotknięta słowami autorów. Wyborcza.pl opublikowała w poniedziałek jej list, w którym broni pamięci po bracie.
Nazywam się Elżbieta Cendrowicz. Jestem siostrą zmarłego red. Andrzeja Turskiego. Nie wiem, czy mój list zasługuje na publikację. Jednak czuję się w obowiązku bronić dobrego imienia mego zmarłego brata, a z drugiej strony nie wiem, czy jestem gotowa na ewentualne ataki wynikające z jego treści - pisała siostra Andrzeja Turskiego w liście, opublikowanym przez Wyborcza.pl. - Syn "funkcjonariusza UB" w Wikipedii - jak to boli. Z naszego "gniazda rodzinnego" zostałam już tylko ja. Moje rodzeństwo odeszło. I to na mnie spoczywa obowiązek obrony pamięci o moich bliskich - to była moja główna motywacja do napisania tego listu.
Prawdą jest, że nasz ojciec, Władysław Turski, był pracownikiem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego do maja 1950 roku. Był zatrudniony jako mechanik samochodowy w garażach tegoż Ministerstwa. W maju 1950 roku, w wieku 36 lat, nasz ojciec zginął w wypadku motocyklowym w Gdyni. Mój brat Andrzej miał wówczas 7 lat, ja - 3 lata, a najstarsza siostra - 9 lat. O tym już autorzy publikacji zapomnieli wspomnieć, wierząc zapewne, że ten funkcjonariusz - absolwent Szkoły Orląt w Dęblinie - z zaświatów kierował karierą swego "resortowego dziecka" od 1950 roku.
Po śmierci ojca nasza mama, wówczas niepracująca i wychowująca nas, została bez środków do życia. Podjęła więc pracę, stając się, jak to podaje Pani D. Kania, funkcjonariuszką UB. Pracowała jako urzędniczka w dziale administracyjnym i niewątpliwie posiadała ważną, tajną wiedzę - np. ile jest biurek, krzeseł, ołówków i długopisów. I to pewnie ta tajemna wiedza dała jej taką moc, że ona również mogła sterować karierą zawodową swojego "resortowego dziecka".
Matkę Andrzeja Turskiego i Elżbiety Cendrowicz w 1967 roku zwolniono z pracy, co według autorki listu było karą za "niepatriotyczne wychowanie" córki, która wyjechała na Zachód i nie wróciła, rozpoczynając nowe życie "za żelazną kurtyną".
Nie mnie oceniać, jakim dziennikarzem był mój brat i jakie były jego osiągnięcia zawodowe. Wiem, jakim był człowiekiem, i że sukces zawodowy osiągnął dzięki swojej ogromnej wiedzy, pracowitości, życzliwości dla innych i poświęceniu pracy, która była sensem jego życia.
Po publikacji listu i interwencji Wyborczej.pl wpis w Wikipedii o Andrzeju Turskim został zmieniony. Dodano:
Władysław Turski był pracownikiem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego do maja 1950 roku. Był zatrudniony jako mechanik samochodowy w garażach tegoż Ministerstwa. W maju 1950 roku, w wieku 36 lat, zginął w wypadku motocyklowym w Gdyni." - cytuje artykuł Wyborcza.pl.Fot. Wikipedia
Obecnie w Wikipedii brak jakiejkolwiek wzmianki o rodzicach dziennikarza. Cały list Elżbiety Cendrowskiej przeczytasz na Wyborcza.pl .
karo