Zamachowiec Bruno K. wstrząsnął całą Polską, kiedy okazało się, że planował zamach na prezydenta i premiera. Chciał jednak pozbawić życia także dwie inne znane osoby: Monikę Olejnik i Hannę Gronkiewicz-Waltz , podaje Wyborcza.pl .
Oprócz zamachu na Sejm terrorysta Brunon K. planował zabić dwie znane osoby: Hannę Gronkiewicz - Waltz i Monikę Olejnik - przytacza Wyborcza.pl słowa ABW, które powiedziało posłom speckomisji.
Taki czynem zamachowiec planował spotęgować efekt paniki, jaki wywołałby jego zamach:
Jednym z wariantów rozważanych przez Brunona K. był jednoczesny atak na Sejm i te dwie znane osoby. Wzmocniłoby to efekt chaosu w kraju, do którego chciał doprowadzić - donosi gazecie informator.
Monika Olejnik, jak na waleczną dziennikarkę przystało, od razu skomentowała tą szokującą sprawę: była oburzona tym, że ABW ujawniło informacje o ataku na nią. Bała się zwłaszcza tego, że wiadomość o tym przestraszyłaby jej bliskich.
Dziwię się, że "Gazeta Wyborcza" drukuje takie informacje, bo nie wiem czemu to służy i jaki to ma sens. Po to, żebym ja się bała? Żeby moja rodzina bała się o mnie? - pytała na antenie Radia Zet .
Olejnik nie spodobało się także to, że nikt nie poinformował ją o zagrożeniu i nie otrzymała z tego powodu żadnej ochrony:
Jeżeli byłam na liście Brunona K. to chciałabym wiedzieć od kiedy byłam na tej liście i dlaczego Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie dała mi ochrony, skoro było to realne zagrożenie - mówiła w radiu.
Po paru godzinach Monika Olejnik nabrała do całej sprawy już trochę dystansu i nawet zamieściła na swoim Facebooku link do artykułu z komentarzem:
Vic