Słowo "babcia" jakoś nam nie pasuje do Ruth Flowers . A jednak trzeba go użyć. Bo ta 69-letnia Francuzka poszła kiedyś na urodziny wnuka do jednego z paryskich klubów. Weszła do środka, choć bramkarze próbowali ją od tego odwieść .
W środku było bardzo głośno, błyskały światła. Ale było też bardzo energetycznie. Postanowiłam, że dostanę didżejką - wspomina Ruth.
Wtedy jeszcze nie miała pojęcia, co to jest muzyka elektroniczna . Ale bardzo chciała się dowiedzieć. Przez znajomego dotarła do francuskiego producenta Aureliena Simona. Nauczył ją jak miksować, a potem jak znaleźć własny styl . Jej znak rozpoznawczy to techno ze szczyptą przebojów Abby, Queen i Rolling Stonesów. Zresztą sami posłuchajcie: