...wbrew pogłoskom Mentwabe jest szczęśliwa, że Angelina i Brad zaopiekowali się jej dzieckiem. Historia Zahary może przypominać trochę historię rodem z brazylijskiej telenoweli, ale napisało ją samo życie.
Kilka lat temu Mentwabe padła ofiarą gwałtu. Ponieważ nie posiadała środków na utrzymanie dziecka, postanowiła oddać je w dobre ręce . W dokumentach adopcyjnych widnieje, iż kobieta zmarła, co też potwierdziło trzech świadków sprowadzonych przez jej matkę. Tożsamość ojca Zahary nie była znana. Angelina nie miała powodów, by nie wierzyć w prawdziwość tych danych, zatem adopcja odbyła się zgodnie z prawem. Gdyby nie opieka aktorki, dziewczynka mogłaby zginąć.
Niedawno amerykański magazyn "In Touch" zacytował wypowiedź Mentwabe:
Chcę, by moja córka wróciła do domu i zobaczyła, skąd pochodzi. Jej babcia i ja bardzo starałyśmy się, by wróciła do nas i odzyskała swoją tożsamość.
Niektórzy zdążyli już oskarżyć tę biedną kobietę o to, że bardziej niż na córce zależy jej pewnie
na milionach dolarów ulokowanych na koncie Brangeliny
. Jednak Mentwabe zaprzecza, by kiedykolwiek wypowiedziała takie słowa. Dodaje przy tym, że jej wypowiedź została źle zinterpretowana przez "tak zwanych dziennikarzy", którzy powiedzieli jej, iż pracują dla Jolie:
Nigdy nie podważyłam adopcji. Nigdy nie powiedziałam czegoś takiego. Nie mam żadnej urazy do Angeliny. Myślę, że moja córka jest bardzo szczęśliwą osobą, będąc zaadoptowana przez światowej sławy damę. Życzę im pomyślności, na którą zasługują.
Legalność adopcji została potwierdzona w piątek przez dr Tsegaye Berthe, przedstawiciela organizacji Wide Horizons for Children, który całe to zamieszanie określił jako "medialny szum wywołany przez pozbawionych etyki dziennikarzy".
Tak wygląda matka Zahary wraz z skandalicznym artykułem: