Pierwszy odcinek nowej edycji "Gwiazdy tańczą na lodzie" przejrzało aż 3,5 miliona widzów. To świetny wynik, zwłaszcza dlatego, że średnia oglądalność poprzednich edycji sięgała ledwo trzech milinów. Większość widzów zdecydowała się przełączyć na Dwójkę ze zwykłej ciekawości. Interesowało nas jak Justyna Steczkowska poradzi sobie jako prowadząca, czy Doda "pojeździ" po Joli i czy Rutowicz zdetronizuje "Różową królową". Nie było ani śmiesznie, ani ciekawie. Było żenująco. Poziom był tak niski, że drugi odcinek show oglądało aż pół miliona mniej widzów. Jak tak dalej pójdzie, to Doda znów będzie musiała "stawać na głowie", żeby pociągnąć program do końca.
Jak widać nic nie dał konflikt Tomka Jacykowa z Rutowicz i Andrzejwicz , ani prymitywne pyskówki Steczkowskiej i Dody. Justyna do tego stopnia przeżyła awanturę z Rabczewską , że była nawet w stanie zrezygnować z prowadzenia show, a co za tym idzie z wielkiego wynagrodzenia. Niestety było już za późno. Poczynając od prowadzącej, przed jury, kończąc na uczestnikach show, "Gwiazdy tańczą na lodzie" są kiczowate, tandetne i nudne. To już nawet "Ranking gwiazd" bardziej nam się podoba, choć tam również Steczkowska jest nie do strawienia.
"Rozmowa" Dody i Steczkowskiej:
Foch Joli Rutowicz:
Jola na lodzie: