Rzadko zdarza się, żeby polscy sportowcy wracali do Polski z podniesionymi głowami. Choć Marcin Mroczek i Edyta Herbuś nie byli uznawani za faworytów tanecznej Eurowizji, uplasowali się na pierwszym miejscu konkursu. Wszystko za sprawą tańca typu freestyle składającego się z rumby, cza-czy i tańca nowoczesnego. Para przez cały poprzedni tydzień przygotowywała się do konkursu i nie miała nawet czasu pochodzić po sklepach. Po sobotnim finale Edyta i Marcin wybrali się na kameralną imprezę z grupą Polaków. Następnego nasi reprezentanci zostali przywitani przez grupkę fanów na lotnisku Okęcie.
Niestety, od razu po konkursie, już w niedzielę, musimy wracać do Polski, gdzie czeka nas praca - mówi "Faktowi" Marcin.
Przypominamy, że w wywiadzie udzielonym Arturowi Orzechowi tuż po finale konkursu, Marcin Mroczek popłakał się! Z kolei Edzia stwierdziła, że z tych wszystkich emocji "popieprzył im się angielski z polskim". My gratulujemy przede wszystkim właśnie Herbuś, która zatańczyła fenomenalnie. Marcin po prostu nie przeszkadzał jej na parkiecie i synchronizował swoje ruchy z jej. Chwała mu za to. Nie poszły na marne lata treningów Mroczka w zespole "Caro dance". Herbuś i Mroczek postawili wysoko poprzeczkę naszym przyszłorocznym reprezentantom.
Występ Marcina i Edyty:
Wręczenie nagrody: