Ashley Park zdobyła światową popularność, dzięki serialowi emitowanemu na platformie Netflix. Chodzi oczywiście o produkcję "Emily w Paryżu", która wzbudziła mnóstwo emocji szczególnie wśród Francuzów. Mimo że zarzucono scenarzystom powielanie znanych stereotypów, to i tak widzowie z całego świata z zapartym tchem śledzą historię młodej amerykanki w mieście miłości. W serialu zagrało wielu przystojniaków, ale wyjątkowo głośno zrobiło się o serialowej Mindy Chen, która zachwyciła ogromnym talentem wokalnym. Okazuje się, że jej droga do sławy nie była łatwa. Gwiazda chorowała na białaczkę.
29-latka udzieliła ostatnio wywiadu magazynowi "Cosmopolitan". Aktorka opowiedziała w nim nie tylko o serialu i swojej pracy artystycznej. Ashley Park otworzyła się również na temat ciężkiej choroby. Kiedy była nastolatką, zdiagnozowano u niej raka.
Nigdy nie chciałam być tylko azjatycką dziewczyną, po prostu dziewczyną. A potem skończyłam 16 lat i byłam łysą oraz chorą dziewczyną - zdradziła.
Jako nastolatka nie chciała znać potencjalnych i długoterminowych skutków ubocznych choroby. Młodziutka Ashley nie chciała wiedzieć, że jej "serce może przestać działać" lub że "może być bezpłodna". Mimo to gwiazda nie ma oporów, aby dzisiaj otwarcie mówić o tym, co przeżyła.
Nie mam nic przeciwko mówieniu o tym. Myślę, że rozmowa jest bardzo ważna. Ale doceniam również to, że nie proszą mnie o rozmowę o tym doświadczeniu.
Widzieliście już "Emily w Paryżu"? Co sądzicie o roli Ashley?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!