Dorota Szelągowska zdobyła serca widzów jako projektantka wnętrz i prowadząca popularnych programów telewizyjnych, takich jak "Dorota was urządzi" czy "Metamorfozy Doroty Szelągowskiej". Prezenterka jest mamą dwójki dzieci: siedmioletniej córki Wandy i 24-letniego syna Antoniego. Od czasu do czasu jej pociechy można zobaczyć na kadrach wrzucanych przez celebrytkę do sieci. Jako że Antoni wyprowadził się z domu rodzinnego, jedną z ostatnich okazji do spotkania z najbliższymi były święta wielkanocne. Okazuje się jednak, że wizyta nie do końca przebiegła tak, jak powinna.
Choć Antoni prowadzi już własne, niezależne życie, wciąż chętnie wraca do rodzinnego domu. Tak było podczas tegorocznych świąt wielkanocnych. 24-latek przenocował w pokoju z dzieciństwa, co, jak się okazało, miało swoje konsekwencje. Szelągowska z humorem zrelacjonowała całą sytuację w mediach społecznościowych. Pokazała, jaki bałagan zostawił po sobie jej syn. - Kiedy twój syn wpadnie na kilka dni, a po chwili nie możesz już powiedzieć, że nie pamiętasz, o co się tak kłóciliście, kiedy mieszkaliście razem - powiedziała na Instagramie. Pod postem natychmiast pojawiły się komentarze zarówno wspierające Szelągowską, jak i usprawiedliwiające Antoniego. "Bałagan to norma dla tego wieku (...)", "Wpadaj do niego i zrób podobnie", "Rany, wszędzie to samo. To jest walka z wiatrakami" - pisali.
Mimo że projektantka przez moment nie skrywała lekkiej złości na to, w jakim stanie zastała pokój syna, w dalszej części wpisu przyznała, że etap, w którym dorosłe dzieci wyfruwają z gniazda, dla każdego rodzica wiąże się z ciężarem emocjonalnym. - "Najprawdopodobniej posiadanie dorosłych dzieci polega na schizofrenicznym tańcu pomiędzy potworną tęsknotą, a przypominaniem sobie trudnych poranków, powrotów i bałaganu w pokoju. Ale wylot z gniazda to była naprawdę masakra - nikt nas na to nie przygotowuje" - napisała w poście na Instagramie. I tym razem mogła liczyć na słowa wsparcia od fanów. "Kiedy moja córka zabrała swoje koty i pojechała do własnego domu, żegnałam ją szerokim uśmiechem, a potem płakałam pół nocy", "Troszkę mnie to przeraża, że pierworodna opuści gniazdo (...)" - czytamy.