Paulina i Jakub Rzeźniczak nieco ponad dwa miesiące temu powitali na świecie wspólną córkę Antosię. Jako miejsce porodu wybrali prywatną klinikę. Poruszona opowieścią jednej z internautek, jak wyglądał jej poród w państwowym szpitalu, zareagowała i podzieliła się własnym doświadczeniem. Okazuje się, że nie wszystko przebiegało zgodnie z planem.
Każdy poród jest inny, jednak mimo upływu lat nie zmienia się niezbyt pozytywna opinia o publicznych porodówkach. Polki, jeśli tylko je na to stać, chętnie wybierają prywatne szpitale, w których płacą za opiekę i nie martwią się w tym wyjątkowym momencie, czy otrzymają znieczulenie, czy też niekoniecznie. W prywatnych placówkach, jako klientki, płacą i wymagają, kupując spokój. Podobnymi motywacjami wykazali się Paulina i Jakub Rzeźniczak, których pierwsze dziecko urodziło się niedawno. Żona piłkarza wyjaśniła, jak wyglądał jej poród:
Tyle się słyszy o złej opinii dotyczącej polskich porodówek, że ze strachu i wcześniejszych doświadczeń zdecydowaliśmy się rodzić prywatnie. Teraz, kiedy jestem po, i mieliśmy komplikacje poporodowe z Antosią, to jestem wdzięczna za opiekę nad naszą córką i nade mną również, bo pierwsze godziny po porodzie były straszne, a opieka medyczna nie zapomniała również o wsparciu dla nas, rodziców. Podczas porodu czułam się zaopiekowana, czułam wsparcie i zrozumienie - bez tego byłoby znacznie trudniej. Nie żałuję żadnej złotówki wydanej na ten szpital, tylko dlaczego w Polsce musimy płacić za to, żeby być dobrze traktowanym podczas porodu????
- spytała retorycznie na Instagramie, dodając, że oczywiście nie każdy publiczny szpital traktuje pacjentki tak, że powstają z tego potem opowieści pełne grozy. "Dlaczego wybierając nawet szpital państwowy, musimy robić rozeznanie, czy tam dobrze traktują pacjentów czy nie. Przecież to miejsce, w którym zawsze powinniśmy czuć się bezpiecznie" - dodała Paulina Rzeźniczak.
Warto dodać, że nie w każdym powiecie jest możliwość wyboru szpitala publicznego, w których może odbyć się poród, co oznacza, że niekiedy kobiety są takiego wyboru zwyczajnie pozbawione - i jeśli nie dysponują funduszami na wykupienie prywatnej opieki, to muszą liczyć na to, że ich placówka ma dobrze opłaconych pracowników w wystarczającej liczbie, by wszystkie strony czuły się bezpiecznie.