Pod koniec stycznia 2024 roku król Karol III opuścił jeden z londyńskich szpitali, gdzie poddał się planowanemu zabiegowi, który związany był z powiększoną prostatą. Syn królowej Elżbiety II otwarcie powiedział o przyczynach interwencji medycznej, aby szerzyć świadomość konieczności kontrolowania stanu zdrowia. Przed monarchą jeszcze długa rekonwalescencja. W najnowszym oświadczeniu Pałacu Buckingham poinformowano, że król Karol III "przełożył publiczne zobowiązania" i powoli wraca do zdrowia. Niedawno minęło także trzydzieści lat od głośnej próby zamachu na ówczesnego księcia Karola. Podczas jednego z wystąpień, nieznany mężczyzna wdarł się na scenę i oddał w kierunku syna Elżbiety II dwa strzały.
W 1994 roku książę Karol przybył do Sydney z okazji Dnia Australii. Kluczowym punktem wizyty zastępcy brytyjskiego tronu było publiczne przemówienie. Kiedy ku uciesze rozentuzjazmowanego tłumu wszedł na podium, nieznany sprawca oddał w jego kierunku dwa strzały. Sytuacja wyglądała na bardzo niebezpieczną. Ochrona księcia natychmiast powaliła zamachowca na ziemię, aby udaremnić mu dalsze działania. Jak się okazało, napastnik strzelał ślepymi nabojami z pistoletu startowego. Reakcja ówczesnego księcia Karola wzbudziła powszechne zdziwienie. Na nagraniu, które możemy znaleźć w sieci widać, że wobec śmiertelnego zagrożenia, zachował stoicki spokój. W jednym z ujęć poprawia mankiet koszuli, a kiedy na sprawcę rzucają się ochroniarze, nieśpiesznym krokiem oddala się w przeciwną stronę. Nagranie możecie obejrzeć na dole strony.
Widziałem tę postać biegnącą bardzo szybko w kierunku sceny. Widziałem, jak strzelał
- wspominał w jednym z wywiadów komandor Richard Aylard, ówczesny sekretarz księcia Walii.
Zamachowcem okazał się David Kang. 24-letni barman zdecydował się na taki krok w ramach protestu w sprawie złego taktowania przybywających do Australii uchodźców z Kambodży, którzy ubiegali się o azyl. Zanim Kang podjął się tego desperackiego kroku, w tej samej sprawie szukał kontaktu nie tylko z księciem Walii, ale zwrócił się także do prezydenta USA i papieża. Kiedy jego działania nie przyniosły żadnego efektu, postawił wszystko na jedną szalę.
Po próbie zamachu na księcia przedstawiono mu sześć zarzutów, ale ostatecznie wszystkie umorzono i cała sprawa skończyła się na karze 500 godzin prac społecznych. W sądzie Kang zeznał, że cierpi na depresję i jego celem nie było skrzywdzenie księcia, ale zwrócenie uwagi na problem uchodźców. Co ciekawe, po latach Kang zdecydował się na studia prawnicze. W wywiadach wspominał, że to, co wydarzyło się przed laty, było traumatycznym przeżyciem, ale udało mu się wyjść na prostą.