18 lipca wieczorem Donald Trump pojawił się na konwencji Partii Republikańskiej w Milwaukee, gdzie przemawiał. Pierwsze 15 minut swojego ponad 90-minutowego wystąpienia polityk poświęcił na omówienie próby zamachu na swoje życie. W końcu oświadczył, że wydarzenie te uczyniły go "bardziej zdeterminowanym niż kiedykolwiek", a następnie zachęcał naród do "zjednoczenia się". Później na scenę weszła jego żona.
W swoim najnowszym przemówieniu Donald Trump postawił na patos. Podczas wystąpienia całował kask i kurtkę strażaka, który został śmiertelnie postrzelony podczas wiecu, na którym zamachowiec celował do byłego prezydenta USA. Później z kolei Trump mówił o Bogu.
Nie powinno mnie tu być z wami tej nocy. Nie powinno mnie tu być. Powiem wam, że stoję tu przed wami w tej arenie tylko dzięki łasce Boga Wszechmogącego
- opowiadał.
W pewnym momencie na scenę weszła Melania Trump. Jej wejście z pewnością było zaplanowane, jednak Trump udawał, że jest zaskoczony tym, że widzi żonę. Na wstępnie objął ją i pocałował w policzek (zdjęcia znajdziecie w naszej galerii, w górnej części artykułu). - Mam ogromny zaszczyt, że dziś towarzyszy mi moja wspaniała żona, Melania - powiedział polityk, zwracając się do tłumu. Później skierował kilka słów bezpośrednio do niej.
Melanio, dziękuję ci bardzo, że zrobiłaś tyle dobrego dla Ameryki
- usłyszeli zabrani. Na tym nie koniec, bo na wydarzeniu była też najstarsza córka polityka - Ivanka Trump. Ona również później wkroczyła na scenę. - Dziękuję też całej rodzinie, że jest tu dziś ze mną - powiedział Trump. Znamienne jest to, że choć żona i córka stały u boku polityka, żadna z nich nie miała możliwości, by powiedzieć nawet kilku słów. Warto w tym miejscu również przypomnieć, że po feralnym wiecu, media rozpisywały się na temat tego, gdzie była Melania Trump, kiedy strzelano do jej męża i dlaczego nie towarzyszyła mu, kiedy wówczas przemawiał.
Przypomnijmy, że do Trumpa strzelał zamachowiec, którym okazał się Thomas Matthew Crooks. 20-latek zginął podczas wiecu, zastrzelony przez snajperów Secret Service. Agenci FBI badają sprawę. Wiadomo, że przeszukali już telefony zamachowca. Jak donosi "The Telegraph", sprawca przed atakiem miał wyszukiwać w sieci zdjęcia znanych osób, które mogły stać się jego potencjalnymi ofiarami. Wśród tych znalazł się nie tylko Donald Trump, ale i Joe Biden, dyrektor FBI, Christoper Wray czy prokurator generalny Stanów Zjednoczonych, Merrick Garland. Wśród nazwisk pojawił się ponadto członek brytyjskiej rodziny królewskiej. Nie wiadomo jednak o kogo chodzi, bo z uwagi na bezpieczeństwo nie podano dokładnych danych.