Dotarły do nas bardzo smutne wieści z zagranicy. Nie Robyn Bernard. Aktorka znana była m.in. z kultowego serialu "Szpital miejski", w którym wcielała się w rolę Terry Brock. Według doniesień medialnych Robyn Bernard miała zostać znaleziona martwa we własnym domu, który znajduje się w San Jacinto w Kalifornii. Sytuacja miała miejsce w godzinach porannych we wtorek 12 marca. W chwili śmierci aktorka miała 64 lata.
Jak informuje portal TMZ, policja już działa w sprawie i ustala dokładne przyczyny śmierci. Rozpoczęto śledztwo. Władze przyznają jednak, że badania toksykologiczne mogą potrwać kilka tygodni, w związku z tym na wyniki sprawy będzie trzeba trochę poczekać. Natomiast w środę 13 marca została przeprowadzona sekcja zwłok. Wstępnie ustalono w niej, że nie doszło do przestępstwa. O dalszych zwrotach w sprawie będziemy na bieżąco informować.
Robyn Bernard urodziła się w 1959 roku w Gladewater w amerykańskim stanie Teksas. Aktorstwem pasjonowała się już od dzieciństwa. Na początku swojej kariery grała jedynie niewielkie role w serialach telewizyjnych. Występowała w produkcjach takich jak "Whiz Kids", "The Facts of Life" czy "Simon and Simon", były to jednak występy gościnne. Przełom nastąpił dopiero w 1984 roku. To właśnie wtedy Robyn Bernard otrzymała propozycję roli Terry Brock w "Szpitalu miejskim". Aktorka występowała w produkcji przez sześć lat. Pojawiła się w 145 odcinkach. W serialu wcielała się w postać, która ze względu na problem alkoholowy zaprzepaściła dobrze prosperującą karierę muzyczną. Warto dodać, że telenowela, w której występowała Robyn Bernard, trafiła nawet do Księgi Rekordów Guinnessa jako najdłużej produkowana opera mydlana w amerykańskiej stacji ABC i najdłużej realizowany serial w Hollywood. ZOBACZ TEŻ: Syn Krzysztofa Piaseckiego zmarł w tragicznym wypadku. "Nie było takiego dnia, żebym nie myślał".