W niedzielę 25 lutego media obiegła bardzo smutna wiadomość. Kenneth Mitchell nie żyje. Kanadyjski aktor wystąpił w wielu popularnych produkcjach m.in. "Kapitan Marvel", "Rekrut" czy "Zaklinacz dusz". Znany był także dzięki serialowi "Star Trek: Discovery". Informację o jego śmierci potwierdziła rodzina. W mediach społecznościowych opublikowano poruszający post poświęcony zmarłemu. Słowa najbliższych chwytają za serca.
W chwili śmierci Kenneth Mitchell miał 49 lat. Aktor przez kilka lat zmagał się z poważną chorobą. Mierzył się z ALS, czyli stwardnieniem zanikowym bocznym. Jest to nieuleczalna, postępująca choroba neurodegeneracyjna, która prowadzi do niszczenia komórek. "Z ciężkim sercem ogłaszamy śmierć Kennetha Alexandra Mitchella, ukochanego ojca, męża, brata, wujka, syna i drogiego przyjaciela" - napisano na Instagramie. W komentarzach w mgnieniu oka pojawiło się mnóstwo kondolencji oraz słów wsparcia dla rodziny. "Spoczywaj w pokoju" - napisał jeden z internautów. "Byłeś jednym z najlepszych" - dodał kolejny. "Najszczersze kondolencje dla twojej rodziny z powodu tej wielkiej straty" - stwierdził następny. "Do zobaczenia w zaświatach" - napisał jeszcze jeden.
W 2018 roku u aktora zdiagnozowano poważną chorobę. Rok później Kenneth Mitchell zaczął poruszać się na wózku inwalidzkim. W 2020 roku aktor po raz pierwszy publicznie opowiedział o stanie zdrowia. Wyznał wówczas, że po usłyszeniu diagnozy całkowicie w nią nie uwierzył. Zaraz później przyznał, że w ostatnim czasie odczuwał ciągłe drgania mięśni. "Pamiętam, że było coś naprawdę prostego i pięknego, jak moja żona i ja byliśmy razem w okopach i jak od tego momentu musimy radzić sobie z czymś tak poważnym, co będzie miało wpływ na nasze życie na zawsze" - powiedział dla magazynu "People". Po czym dodał: "Bardzo mocno opłakiwaliśmy i opłakiwaliśmy. Było tak wiele niewiadomych" - wspominał. Kenneth Mitchell pozostawił po sobie żonę i osierocił dwójkę dzieci. Jak na razie szczegóły dotyczące uroczystości pogrzebowej nie są znane.