Aktorską karierę Jerzego Nasierowskiego przerwał wyrok 25 lat pozbawienia wolności, który zapadł w 1973 roku. Na ławie oskarżonych wraz z nim zasiadł 19-letni wówczas Andrzej Rukuszewicz, którego to właśnie Nasierowski obciążył zeznaniami. Mężczyzna również został skazany na 25 lat za morderstwo. Andrzej Rukuszewicz przez niemal dziesięć lat dochodził swojej niewinności, aż do momentu, gdy udało mu się znaleźć dowód potwierdzający, że nie mógł być odpowiedzialny za zabicie Anny Wujek. Całą sprawę, a także historię znajomości z Nasierowskim, opisał w wydanej w 2021 roku nakładem Wydawnictwa Ridero książce "Zdrada, Idiota i Mafia", w której podpisał się pseudonimem Andreas.
O Jerzym Nasierowskim w mediach głośno było za sprawą ról filmowych, jednak w tajemnicy pałał się on przestępczą działalnością. Aktor m.in. włamywał się do domów bogatych znajomych. - Chyba urodziłem się po prostu ze złym charakterem - mówił o sobie w rozmowie z serwisem ksiazki.wp.pl. W medialnych wypowiedziach aktor poruszał też wątki swoich romansów. Jak twierdził, jednym z jego kochanków miał być właśnie Andrzej Rukuszewicz. Jednak on sam zaprzecza, jakoby z Nasierowskim łączyło go coś więcej niż przyjaźń i biznesy, które wspólnie prowadzili. "Znaliśmy się trzy lata, byliśmy przyjaciółmi - jak sądziłem. Razem robiliśmy interesy, sprowadzaliśmy z Francji tusz i rurki do długopisów, zabawki z Anglii" - pisze na łamach swojej książki.
Andrzej Rukuszewicz dodaje również, że Jerzy Nasierowski rzeczywiście miał przejawiać nim duże zainteresowanie. "Nigdy nie byliśmy parą, choć czynił Nasierowski takie podchody - co stwarzało zgrzyty, nie jestem gejem, nie pasowało mi to" - mówi. W mediach przez wiele lat podawano, że Jerzy Nasierowski i Andrzej Rukuszewicz nie tylko tworzyli parę, ale też wspólnie zajmowali się przestępstwami. Autor "Zdrady, Idioty i Mafii" temu także stanowczo zaprzecza. "Nie byłem ani złodziejem, ani złodziejaszkiem - jak jestem określany w artykułach. Byłem normalnym chłopakiem z gitarą chodzącym z głową w chmurach, grałem, śpiewałem, handlowałem, pracowałem..." - tłumaczy Andrzej Rukuszewicz.
W styczniu 1971 roku w mieszkaniu na warszawskim Śródmieściu doszło do odkrycia ciała Anny Wujek. Jak tłumaczy Andrzej Rukuszewicz, nie była ona, wbrew temu, co podają media, gosposią aktorki Miry Grelichowskiej. Milicja wytypowała i zatrzymała w tej sprawie czterech podejrzanych, którzy przyznali się do włamania i morderstwa kobiety. Jeden z nich pokazał na eksperymencie karno-procesowym przebieg napadu. Kobieta udusiła się przez knebel. Andrzej Rukuszewicz na łamach swojej książki zastanawia się, dlaczego Jerzy Nasierowski zdecydował się więc właśnie jego wskazać milicji jako sprawcę włamania do Anny Wujek. "Obciążył mnie zabójstwem, z którym to zabójstwem po pierwsze nie miałem żadnego związku, a po drugie nie byłbym zdolny osobowościowo czy światopoglądowo w czymś takim uczestniczyć" - pisze autor "Zdrady, Idioty i Mafii".
Zdaniem Andrzeja Rukuszewicza partner Nasierowskiego, Mieczysław Gajda, był zazdrosny o ich wspólne kontakty i w tym celu podrzucił do mieszkania aktora zegarek pochodzący z włamania do ich przyjaciółki aktorki Miry Grelichowskiej (relacji Andrzeja Rukuszewicza nie jesteśmy jednak w stanie zweryfikować z innymi źródłami)."Oczywiście była to intryga - zamysłem Gajdy było uwikłanie Nasierowskiego w areszt, aby następnie całą winę i sprawstwo przerzucić oczywiście na mnie" - czytamy w książce "Zdrada, Idiota i Mafia". Jednak, jak tłumaczy autor "Zdrady, Idioty i Mafii", ta intryga obróciła się przeciwko nim samym, sprawę przejęła bezpieka i nie udało się Nasierowskiemu ani Gajdzie przerzucić na Rukuszewicza sprawstwa we włamaniach do znajomych Gajdy i Nasierowskiego, które notabene oni sami wykonali. Jak tłumaczy dalej Rukuszewicz, Nasierowski usiłował wówczas dogadać się z milicją, że to on wskaże prawdziwego sprawcę włamania i morderstwa Anny Wujek, o szczegółach którego miała opowiadać mu jego znajoma. "Liczył na wyjście na wolność, miał paszport w szufladzie, więc chciał po prostu uciec" - mówi autor "Zdrady, Idioty i Mafii". Ostatecznie to właśnie Andrzeja Rukuszewicza wskazał jako sprawcę.
Jednak tym ruchem Nasierowski sprowadził problemy również na siebie. Uznano, że to on odpowiadał za zorganizowanie napadu, podczas którego Anna Wujek miała zostać zamordowana. Zarówno Jerzy Nasierowski, jak i Andrzej Rukuszewicz zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności. Dzisiaj Andrzej Rukuszewicz podkreśla, że "nikt z nas oskarżonych o napad i zabójstwo Anny Wujek nie mógł tego zrobić, ponieważ Anna Wujek została zamordowana przez kogo innego w innym czasie - co zostało udokumentowane".
Andrzej Rukuszewicz nie odbył całej kary. Wyszedł na wolność po niemal dziesięciu latach. Jak opisuje w swojej książce, podczas przerwy w karze znalazł w sądzie dokument, z którego wynikało, że w momencie napadu Anna Wujek nie żyła już co najmniej od dziewięciu godzin. "Po blisko dziesięciu latach znalazłem w aktach sprawy dokument, w którym ustalono, że zgon kobiety nastąpił w nocy z 24/25 stycznia. Zakład Kryminalistyki z Krakowa potwierdził wyniki ustaleń skrajnych granic śmierci denatki przeprowadzonych natychmiast po zabójstwie przez Zakład Kryminalistyki Komendy Stołecznej MO oraz Akademię Medyczną w Warszawie" - przekazał. Andrzej Rukuszewicz podkreśla, że dokument wykluczył go ze sprawy. Wyszedł na wolność i nie wrócił już do więzienia. "Przez blisko dziesięć lat prowadziłem nieludzką walkę zarówno o przetrwanie, jak też o udowodnienie swojej niewinności" - pisze autor "Zdrady, Idioty i Mafii". Andrzej Rukuszewicz dziś mieszka w Warszawie i prowadzi własną firmę. Ożenił się i doczekał trójki dorosłych już dzieci.
Artykuł na podstawie relacji Andrzeja Rukuszewicza i jego książki "Zdrada, Idiota i Mafia" został napisany w ramach sprostowania do artykułu "Grał u boku Poli Raksy, okazał się przestępcą. Celebryta PRL-u za morderstwo dostał 25 lat", który został opublikowany w serwisie Plotek 19.02.2023 roku.