Kilka lat temu w jednym z wywiadów podkreślała, że świetnie czuje się we własnym ciele, nie korzysta z usług medycyny estetycznej, a co więcej, wciąż potrafi zrobić szpagat. Helena Norowicz jest żywym dowodem, że wiek to tylko liczba. Choć kilkanaście lat temu odeszła z ukochanego teatru, w jej życiu nigdy nie było miejsca na bezczynność. W wieku 80 lat zadebiutowała jako modelka. Udział w kampaniach dwóch polskich marek stał się początkiem reaktywacji kariery Heleny Norowicz. Jej nieprzemijająca uroda sprawiła, że nagle szerokim strumieniem zaczęły płynąć kolejne propozycje. Wszyscy nieustannie zastanawiają się, w czym tkwi sekret witalności i siły dobiegającej już do 90-tki aktorki i modelki?
Helena Norowicz przyszła na świat 14 listopada 1934 roku z położonej na ówczesnych Kresach Wschodnich miejscowości Chwilowszczyzna, dziś leżącej na terenie Białorusi. Dziadek dziewczynki był gajowym, rodzina mieszkała więc w leśniczówce, do której należał także spory kawałek lasu. W obejściu znajdowały się kozy i krowy. Wszystko po to, aby Helena i jej rodzeństwo - starsza siostra Władysława oraz młodsze, Leokadia i Teresa - zawsze miały dostęp do świeżego mleka. Dziewczynki spędzały czas w ruchu, blisko natury, beztrosko się bawiąc.
Zimą jeździłyśmy na drewnianych sankach, czasem namówiłyśmy dziadka, żeby przyczepił je do konia i robiłyśmy kulig. Nosiłyśmy płaszcze ocieplane watoliną, czapki z królika. Mróz szczypał w nos. Jak już spadł porządny śnieg, lepiłyśmy bałwana. Miał oczy z żurawiny, nos z marchewki, miotłę w ręku i jakiś kapelusz na głowie. Widziałyśmy go z okna domu. Stał przez całą zimę, dopiero wiosną się roztapiał. A my szłyśmy do lasu, wyczekiwałyśmy paproci, żeby robić z nich spódniczki - wspominała Helena Norowicz w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Sielskie dzieciństwo przerwał brutalnie wybuch drugiej wojny światowej. Rodzina z racji posiadania sporej ilości ziemi została przez Rosjan uznana za wrogi element, "kułaków" i trafiła na listę zsyłki na Sybir. Niespodziewanym ratunkiem okazała się inwazja Niemiec na ZSRR.
W 1946 roku rodzice zdecydowali się wyjechać z piątką córek do Polski. Przed Bożym Narodzeniem musieliśmy opuścić nasz dom. Wiedzieliśmy, że jedziemy w nieznane i że nigdy tu nie wrócimy… Jechaliśmy w bydlęcym wagonie przez trzy miesiące. Po przekroczeniu granicy z Polską na każdym dworcu czekali na nas ludzie z Państwowego Urzędu Repatriacyjnego z chlebem, zupami, konserwami. Dotarliśmy do Koszalina i tam poszłam do szkoły - wyznała Helena Norowicz w wywiadzie dla magazynu "Viva!".
Helena Norowicz zachwyca dziś świetną figurą i niezwykłą jak na swój wiek, sprawnością fizyczną. Przypisuje to faktowi, iż przez cale życie była aktywna fizyczna, a w młodości nawet wiązała ze sportem swoją przyszłość. Planowała zdawać na AWF, los jednak chciał inaczej. List zawiadamiający o egzaminach wstępnych przyszedł do domu rodzinnego, kiedy młoda Helena przebywała na spartakiadzie młodzieży we Wrocławiu. Kiedy wróciła i otworzyła kopertę, okazało się, że termin zgłoszeń minął tydzień wcześniej. Helena rozpaczała tym bardziej, że również zapisy na inne uczelnie zdążyły się już skończyć. Młoda kobieta postanowiła więc wykorzystać niespodziewanie wolny czas na pobyt u siostry, przebywającej akurat we Wrocławiu. Tam nieoczekiwanie w jej życie wkroczył teatr.
Dziś mówię, że to jeden z najszczęśliwszy przypadków w moim życiu. Zaczęłam chodzić do teatru. I kiedyś w holu zobaczyłam informację o naborze do szkoły teatralnej w Łodzi. To zawsze było moje ciche marzenie. Pamiętam, jak oglądałam w kolorowych pismach zdjęcia Grety Garbo, Marleny Dietrich, takich pięknych, wspaniałych i bałam się, że się do tego nie nadaję - wspominała Helena Norowicz w "Vivie!".
Okazało się jednak, że obawy były płonne - Helena Norowicz dostała się na studia już za pierwszym razem. A wkrótce po tym, jak młoda aktorka uzyskała dyplom ukończenia uczelni, jej pedagog, Emil Chaberski, zaproponował jej pracę w Teatrze Klasycznym. Tak Helena Norowicz trafiła do Warszawy, gdzie szybko znalazła swoje miejsce.
Przełomem w karierze Heleny Norowicz okazał się głośny spektakl oparty na piosenkach partyzanckich pt. "Dziś do ciebie przyjść nie mogę". Zespół teatralny wyruszył z nim w tournee po świecie - do byłej Jugosławii, ZSRR, a nawet do Stanów Zjednoczonych na pokładzie statku Batory. Po świecie Helena Norowicz podróżowała również jako członkini zespołu teatralnego Józefa Szajny. Wraz z nim odwiedziła tak egzotyczne miejsca jak Australia, Izrael czy Singapur.
Oprócz kariery na deskach teatru, Helena Norowicz pojawiała się też w produkcjach filmowych oraz telewizyjnych. Wystąpiła min. w "Stawce większej niż życie" u boku Stanisława Mikulskiego i Emila Karewicza. Ale swoje serce oddała poznanemu jeszcze podczas studiów koledze, Marianowi Pysznikowi. Pomiędzy parą zaiskrzyło, kiedy mężczyzna przyszedł odwiedzić chorą Helenę w jej pokoju w akademiku.
Był miłym kolegą, lubiłam go, ale nie miałam na jego widok ani błyskotek w oczach, ani dygotek w sercu. Tego dnia jednak okazał mi mnóstwo tkliwości i troski. Pamiętam, że w pewnej chwili się zdrzemnęłam, a gdy po paru godzinach otworzyłam oczy, on nadal w tym pokoju był, taki opiekun, bardzo fair, dobry, porządny człowiek. Wzruszył mnie i to wzruszenie trwa już 60 lat - wyznała Helena Norowicz w 2017 roku wywiadzie dla magazynu "Zwierciadło".
Helena Norowicz przez większość kariery zawodowej była związana z teatrem. Do 2001 roku występowała na deskach warszawskiego Teatru Studio. W pewnym momencie jednak przeszła na emeryturę. Jak wyznała później, nie była na ten krok gotowa, w pewnym sensie poczuła się nawet, jakby ktoś podciął jej skrzydła. Nie poddała się jednak - wróciła do gimnastyki i skupiła się na pracy na działce. Aktywność fizyczna pomogła jej zachować formę. A świat show-biznesu już wkrótce znów się o nią upomniał.
W wieku 80 lat Helena Norowicz zadebiutowała jako modelka. Jak do tego doszło? Wszystko zaczęło się od dnia, w którym znajoma pani Heleny, aktorka Aleksandra Popławska, poprosiła ją o pozowanie do zdjęć. Efekty tej współpracy opublikowała na stronie internetowej. Zdjęcia odbiły się szerokim echem i już wkrótce do Heleny Norowicz odezwali się przedstawiciele marek Bohoboco i Nenukko. Aktorka nie od razu jednak zgodziła się na ich propozycję.
Ubrania bardzo mi się podobały, ale miałam obawę, czy aby nadaję się do sesji modowych. Myślę, że starsze kobiety jak najbardziej powinny być obecne w świecie mody. Nie tylko te młode i śliczne, które wyglądają dobrze we wszystkim, co się na nie założy. Z drugiej strony zastanawiałam się, czy sobie poradzę. Ale powiedziałam samej sobie: Wzdychasz, jęczysz, że nie masz propozycji aktorskich. Potraktuj to jak aktorskie wyzwanie. I spróbowałam - wspominała Helena Norowicz w wywiadzie dla portalu Weekend Gazeta.pl.
Obie kampanie okazały się wielkim sukcesem i stały się początkiem renesansu kariery Heleny Norowicz. Wkrótce upomniało się o nią też kino. Wystąpiła w filmach, takich jak "Matka Teresa od kotów", "Człowiek z magicznym pudełkiem" czy "Boże Ciało", na swoim koncie ma też udział w serialach, m.in. "Anna German". Wzięła udział także w sesjach zdjęciowych, m.in. dla magazynu "Elle".
W 2020 roku zmarł mąż Heleny Norowicz, Marian Pysznik. Aktorka znalazła jednak sposób, aby się nie poddać nawet po tak ciężkim ciosie. Tak jak przed laty, w zachowaniu radości życia i siły pomaga jej aktywność fizyczna i zdrowy styl życia. Regularne ćwiczenia gimnastyczne - w wieku przeszło 80 lat Helena Norowicz potrafiła nawet zrobić szpagat - umiarkowanie w jedzeniu, unikanie słodyczy i używek - oto przepis pani Heleny na dobre samopoczucie Aktorka nie farbuje włosów, zachwyca siwą czupryną. Podkreśla też, że nigdy nie korzystała z zabiegów medycyny estetycznej.
Nie robię i nigdy nie robiłam nic specjalnego. Żadnych zabiegów z chirurgii plastycznej czy dermatologii estetycznej. Nic sobie nie wstrzykiwałam, nie podciągałam. Kilka razy w tygodniu przykładam pod oczy maseczkę z esencji herbaty. Świetnie działa. Zawsze mało jadłam. Lubię warzywa, owoce, nie przepadam za słodyczami. Nigdy sama nie kupię sobie ciastka czy czekolady. Na scenę zawsze wychodzę lekko głodna. Staram się ruszać. Usłyszałam kiedyś od rosyjskiego lekarza: „Biegaj, jeśli nie możesz, spaceruj. Jeśli nie możesz spacerować, czołgaj się. Ale się ruszaj - przekonywała Helena Norowicz w wywiadzie dla "Vivy!".