Wolała być "zimną suką" niż matką Polką. Maria Czubaszek już za życia była legendą

Była pisarką, dziennikarką, autorką tekstów, felietonistką, satyryczką. A przede wszystkim wyjątkową kobietą, która jeszcze za życia stała się legendą. Gdyby żyła, Maria Czubaszek obchodziłaby 9 sierpnia 83. urodziny

"Kobieta instytucja, od wielu lat działająca na terenie kraju, rozśmieszająca bardziej niż gaz rozśmieszający używany przez ZOMO, przeciwstawiana bywa patetycznej instytucji Matki Polki, Pierwsza Dama polskiej sceny kabaretowej, wybitna autorka, wybitnych skeczy, dosadny przykład na to, że palenie nie zabija, zwłaszcza poczucia humoru" - tak trafnie Marię Czubaszek opisała Krystyna Kofta, której słowa przytoczone są w "Każdy szczyt ma swój Czubaszek". Ale jednej z najpopularniejszych polskich artystek nie da się zamknąć w żadnych ramach. Przez całe życie wymykała się schematom, budząc kontrowersje swoimi dla wielu niewygodnymi, mocno kontrowersyjnymi wypowiedziami. Dla Marii Czubaszek nie było tematów tabu. Bez ogródek mówiła o seksie, starości czy śmierci. Otwarcie przyznawała się do myśli samobójczych i dwóch aborcji, mówiła, że nie lubi dzieci, za to kocha psy. Potrafiła żartować z otaczającej ją rzeczywistości, ale też z siebie samej. Bezkompromisowa, bezpośrednia i dowcipna, nie bała się wkładać kija w mrowisko.

Zobacz wideo Tomasz Sianecki o "świstakach" z TVN24 i początkach Szkła Kontaktowego

Od zawsze niespokojna

Maria Alicja Barcz, jak brzmiało panieńskie nazwisko artystki, przyszła na świat w Warszawie 9 sierpnia 1939 roku - tuż przed wybuchem wojny. Rodzice dziewczynki pochodzili ze Lwowa, pani Maria miała o 12 lat młodszą siostrę Ewę. Z niejasnych przyczyn nie utrzymywała z nią jednak kontaktu w dorosłym życiu, nigdy nie miała też najlepszych relacji z matką. Na temat dzieciństwa i wczesnej młodości Marii Czubaszek nie wiadomo jednak zbyt wiele, bo sama zainteresowana nie lubiła wspominać tego okresu. Wszystkie pytania zbywała więc stwierdzeniem, że nie pamięta nic, poza imionami kolejnych psów. Pani Maria zawsze charakteryzowała się błyskotliwą inteligencją i poczuciem humoru, ale mimo to - a może właśnie dlatego - nigdy nie było jej po drodze z polskim systemem edukacji. Z prestiżowego liceum im. Stefana Batorego niepokorną uczennicę wyrzucono z hukiem na pół roku przed maturą. Co się stało? Ponoć pani Maria wraz z kolegami w niewybredny sposób zażartowała z syna ważnego dygnitarza. Maturę udało się jej jednak zdać, dostała się też na studia dziennikarskie. I szybko poszła "na swoje", bo relacje w domu rodzinnym pogarszały się z na dzień. Kroplą, która przelała czarę goryczy, był ponoć kolor włosów. Kiedy Maria usłyszała od matki, że albo wróci do naturalnego koloru, albo ma się wynosić, spakowała walizki.

Maria CzubaszekMaria Czubaszek Fot. KAPIF

W czasie studiów Maria wyszła za mąż - bynajmniej nie z miłości, a ze zdecydowanie bardziej prozaicznych pobudek. Po wspomnianej awanturze, młoda studentka nie miała się gdzie podziać. Dlatego, choć propozycja zamieszkania z kolegą z roku, Wiesławem Czubaszkiem i jego matką w skromnej kawalerce była daleka od ideału, z braku alternatywy Maria zgodziła się. A ponieważ PRL-owskie władze chętniej przydzielały mieszkania młodym małżeństwom, Maria przyjęła oświadczyny Wiesława. Bo, jak mówiła później: przecież zawsze można się rozwieść. Z nowym nazwiskiem, które zresztą zostawiła sobie po rozwodzie, twierdząc, że "trudno o ciekawsze", pani Maria rozpoczęła karierę zawodową. Jeszcze na studiach zaczęła pracę w "Radio-Reklama" w Programie I Polskiego Radia. Była autorką słynnego hasła: "Jeśli chcesz mieć radio, to sobie kup". Wkrótce potem postanowiła rzucić studia wobec ciekawszej propozycji pracy. Tak trafiła do radio-wej Trójki. Była autorką wielu popularnych słuchowisk i audycji radiowych, w tym "Biegu przez płotki" czy "Dym z papierosa".

Po paru nagraniach Jacek zaproponował, żebym do Trójki przeszła na stałe. Biuro Reklamy nie bardzo chciało się zgodzić, ale po interwencji dyrektora Jana Mietkowskiego trafiłam do "Ilustrowanego Tygodnika Rozrywkowego". I tu zaczyna się kolejny etap w moim życiu. Etap pod nazwą "ITR". Czas najważniejszych przyjaźni, największej aktywności zawodowej, największego zapału. Pisało się w domu. W radiu się głównie nagrywało. Na Myśliwieckiej codziennie bywał tylko Jacek Janczarski. [...] Wszyscy zbiegali się na nagrania. Stefan Friedmann, Jonasz Kofta, Janek Stanisławski. Ale najważniejsza część tego życia to były wspólne wyprawy do SPATIF-u. Po każdym nagraniu - zdradziła w rozmowie z Arturem Andrusem w "Każdy szczyt ma swój Czubaszek".

Kochać byle jak

Dla "Ilustrowanego Tygodnika Rozrywkowego" Maria Czubaszek tworzyła znane teksty satyryczne. Czytali je m.in. Piotr Fronczewski, Krzysztof Kowalewski, Irena Kwiatkowska czy Bohdan Łazuka. Ale Marię Czubaszek interesowała też inna działalność - próbowała swoich sił jako autorka tekstów piosenek. Zadebiutowała na tym polu utworem "Kochać byle jak", napisanym w 1965 roku dla swojego drugiego męża, Wojciecha Karolaka. Bo, jak łatwo można się domyślić, pierwsze małżeństwo zawarte wyłącznie z praktycznych pobudek nie przetrwało próby czas:

Skoro przed ślubem nie był w moim typie, to i po ślubie nie będzie - skwitowała związek z Wiesławem Czubaszkiem pani Maria.

Para po prostu do siebie nie pasowała, ale aby tak po prostu poprosić o rozwód - to nie było w stylu Marii Czubaszek

Maria Czubaszek wymyśliła więc podstęp. W swój plan wtajemniczyła Adama Kreczmara. Poeta i satyryk miał udawać jej kochanka, z którym mąż przyłapie ją in flagranti. Para zaczaiła się na Wiesława w jego mieszkaniu - pani Maria w najdrobniejszych szczegółach zaaranżowała wszystko tak, ny wyglądało na miłosną schadzkę. Ku jej zaskoczeniu, Wiesław na widok półnagiego mężczyzny w swoim własnym domu i żony, obsypującej obcego pocałunkami, zareagował obojętnością. Kiedy za "kochankiem" zamknęły się drzwi, rzucił tylko:

To ważne? Jeśli tak, zajmij się rozwodem, ja nie mam na to wszystko ani siły, ani czasu.

Jeszcze w trakcie rozwodu pani Maria poznała swojego drugiego męża. Podobnie jak wiele innych sytuacji w jej życiu, i ta miała dość nietypowy przebieg, który artystka opisała w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Wszystko zaczęło się od pobytu w Kazimierzu nad Wisłą, który pani Marii zakłóciły odwiedziny byłego już niebawem męża.

Pierwszego dnia poszłam sobie na spacer na rynek. Po powrocie pani w recepcji oznajmiła mi, że przyjechał do mnie mąż. Nie ucieszyłam się. Ponieważ wiedziałam, że znajomi właśnie wracają do Warszawy, natychmiast wbiegłam do pokoju, złapałam swój skromny bagaż i zabrałam się nimi. I co robić z tak zaczętymi wakacjami? Akurat moja koleżanka obchodziła spóźnione imieniny. Wprawdzie za tego typu imprezami nie przepadam, ale miałam już tak rozbity wypoczynek, że postanowiłam jakoś to odreagować. Na tych imieninach poznałam Wojciecha Karolaka, który w Warszawie był wtedy zresztą przyjazdem. Z Michałem Urbaniakiem mieli jakiś koncert w filharmonii, bo były to wówczas zupełnie inne czasy. Dobre przynajmniej dla jazzu. Po pewnym czasie pobraliśmy się z Wojciechem Karolakiem, żyjemy długo i szczęśliwie do dzisiaj - wspominała Maria Czubaszek.

Z Wojciechem Karolakiem Maria Czubaszek tworzyła zgodne małżeństwo przez nad 40 lat. "Para idealna", jak ich często nazywano, nie doczekała się dzieci. Żadne z małżonków ich nie chciało. Maria Czubaszek mówiła wprost: "Wolę być zimną suką niż matką Polką". Przyznawała się otwarcie do dwóch aborcji. Mówiła też, że w pewnym momencie zrezygnowała z seksu z mężem, bo jemu przeszkadzał pies w sypialni, a ona nie wyobrażała sobie, by czworonożnego przyjaciela wyrzucić za drzwi. A seks i tak nigdy nie był dla niej ważny.

Ktoś, kto powiedział, że seks jest przereklamowany, miał rację. I nie mówię tego tylko dlatego, że już jestem stara. Bo ja naprawdę kiedyś byłam młoda. I też tak myślałam - wyznała Maria Czubaszek.

Maria Czubaszek z mężem Wojciechem KarolakiemMaria Czubaszek z mężem Wojciechem Karolakiem Fot. KAPIF

Legenda za życia

Maria Czubaszek do końca życia nie straciła humoru i dystansu do siebie. Pisała teksty piosenek dla wielu znanych artystów, w tym dla Ewy Bem, Grażyny Łobaszewskiej, Grzegorza Markowskiego, Krystyny Prońko, Alibabek, Ryszarda Rynkowskiego. Była autorką scenariuszy do takich serialowych hitów "BrzydUla" czy "Na Wspólnej" a także filmu "Filip z konopi". Wielu fanów rekrutujących się z młodszego pokolenia zyskała dzięki występowi w serialu "Spadkobiercy". Pisała felietony - m.in. dla "Sukcesu", wp.pl i "Pani". Sporo jej tekstów tworzonych dla radia, telewizji i "Szpilek" pojawiło się w książce "Na wyspach Hula-Gula". Z wielką szczerością pisała o sobie w książce "Nienachalna z urody", wydanej kilka dni po śmierci artystki - 17 maja 2016 roku.

Maria Czubaszek nigdy nie bała się trudnych tematów. Otwarcie mówiła także o śmierci, przyznawała się do myśli samobójczych, które towarzyszyły jej jeszcze w młodości, po rozwodzie z pierwszym mężem. Pod koniec życia mówiła też, że bardziej niż śmierci boi się niepełnosprawności.

Najgorsze to zostać rośliną, nie wyobrażam sobie, że ja miałabym być niepełnosprawna. Mam nadzieję, że umrę przed mężem i nie będę musiała go prosić o eutanazję. Gdy sama nie będę mogła przynieść sobie przysłowiowej szklanki wody albo nie będę mogła zarabiać, to wiem, co będę musiała zrobić. Najchętniej odbiorę sobie życie za pomocą środków nasennych. Rozmawiałam już z lekarzem i dowiedziałam się, co trzeba wziąć i w jakich ilościach - przekonywała w jednym z wywiadów.

Maria Czubaszek zmarła 12 maja 2016 roku. Jako oficjalną przyczynę zgonu podano wycieńczenie organizmu i problemy z krążeniem. Pogrzeb zgodnie z życzeniem artystki miał charakter świecki. Odbył się 18 maja 2016, prochy Marii Czubaszek zostały złożone na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Artystka otwarcie mówiła o tym, że chce zostać skremowana - oczywiście skomentowała to w typowy dla siebie sposób:

Bo ja chcę być spalona. Na złość tym wszystkim, którzy zabraniają palić, puszczę dymek jeszcze po śmierci - napisała w książce "Każdy szczyt ma swój Czubaszek".
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.