To on miał stać za śmiercią Michaela Jacksona. Lekarz króla popu skrywał wiele sekretów. Długi to początek

Bycie lekarzem Michaela Jacksona wydawałoby się spełnieniem marzeń każdego medyka w USA. W przypadku Conrada Murraya był to początek końca wielkiej kariery, a także początek problemów. Jakie sekrety skrywał lekarz króla popu? Było ich sporo.

Conrad Murray był prywatny lekarzem Michaela Jacksona, jednak jego losy są dalekie od ideału. Medyk miał wiele kochanek, którym był winien ogromne alimenty, przez co borykał się z długami. Zadłużenie było na tyle duże, że jego gabinetom lekarskim groziło zamknięcie. Jakie sekrety jeszcze skrywał i jak wyglądało jego życie przed pracą z królem popu i po jego śmieci?

Zobacz wideo Echa dokumentu o Jacksonie. Radio BBC nie gra jego muzyki

Trudne początki i wielka motywacja 

Conrad Murray urodził się 19 lutego 1953 roku w Grenadzie. Jego ojciec zajmował się pomocą medyczną ubogim w Houston, a matka szukała dorywczych zajęć na miejscu. Chłopca wychowywali głównie dziadkowie. Dopiero gdy Conrad miał siedem lat, dołączył do matki. Jako nastolatek zajmował się nie tylko nauką, ale również szukał dorywczych prac, aby pomóc utrzymać rodzinę. Po zakończeniu szkoły średniej pracował jako oficer celny, sprzedawca ubezpieczeń - wszystko po to, aby uzbierać na edukację w Stanach Zjednoczonych, której pragnął najbardziej. Chciał za wszelką cenę pójść w ślady ojca, który od lat mieszkał w USA i również zostać lekarzem. Gdy zaoszczędził wystarczająco dużo pieniędzy, w wieku 25 lat poleciał do Ameryki. Dopiero wtedy po raz pierwszy spotkał swojego ojca.

Na stałe do USA przeniósł się dwa lata później - w 1980 roku. Rozpoczął naukę w Texas Southern University. Następnie, podobnie jak ojciec, zaczął uczęszczać do Meharry Medical College w Nashville. Jako specjalizację wybrał kardiologię. W 1991 roku uzyskał licencję medyczną, a przez kolejne lata zdobywał następne uprawnienia zawodowe, dzięki czemu w 2000 roku otworzył pierwszy własny gabinet w Las Vegas, a pięć lat później taki sam w Houston. Życie Conrada Murraya zmieniło się o 180 stopni w 2006 roku, gdy do jego gabinetu zawitał Michael Jackson z córką, która wymagała pomocy. Wówczas Murray na dłużej zajął się leczeniem córki króla popu, co zaowocowało przyjaźnią z muzykiem.

Bankrut zostaje prywatnym lekarzem Michaela Jacksona

Michael Jackson dość szybko zaufał Conradowi i w maju 2006 roku zatrudnił go jako swojego prywatnego lekarza, który miał zadbać o jego zdrowie przed planowaną na 2009 roku trasą koncertową. Król popu zaoferował za to aż 150 tysięcy dolarów, co dla tonącego w długach Morreya było idealną ofertą. Lekarz zalegał ze spłatą kredytu hipotecznego, nie spłacił kredytu studenckiego, a jego gabinety nie były rentowne i wygenerowały ponad 700 tysięcy dolarów długu. Jakby tego było mało, był ojcem siedmiorga dzieci, których doczekał się z sześcioma kobietami. Uchylał się od płacenia alimentów, co sprawiło, że jego zadłużenie rosło. Propozycja Jacksona przytrafiła mu się w idealnym momencie. Miał nadzieję, że przy królu popu się wzbogaci.

Śmierć Michaela Jacksona i proces o nieumyślne zabójstwo

Dobra passa Conrada Murraya trwała trzy lata, aż do 25 czerwca 2009 roku. Wówczas o godzinie 12:21 do rezydencji piosenkarza wezwano pogotowie. Ratownicy zastali króla popu w bardzo złym stanie. Przewieźli go szybko do szpitala, gdzie przez godzinę próbowali go reanimować. Niestety, bez skutku. Michael Jackson zmarł. Wyniki sekcji zwłok wykazały, że przyczyną śmierci było nagłe zatrzymanie krążenia, a także przedawkowanie środka usypiającego.

Przez kolejne miesiące trwało śledztwo, które miało ustalić, co dokładnie przyczyniło się do tak fatalnego stanu zdrowia piosenkarza. Ostatnie dni przed śmiercią Michael Jackson spędził na wycieńczających próbach do koncertów. Gdy wrócił do domu, nie mógł zasnąć, więc jak zwykle sięgnął po mieszankę leków usypiających i odprężających. Co więcej, w dniu śmierci prywatny lekarz podał muzykowi propofol (środek usypiający), a także mieszankę innych leków. Gdy po jakimś czasie wrócił do sypialni pacjenta, zauważył, że ten ma bardzo słaby puls i nie oddycha. Conrad Murray tłumaczył, że udzielił pierwszej pomocy artyście, jednak ochrona podczas przesłuchania przyznała, że ten nakazał to zrobić osobom nieprzeszkolonym.

Śledztwo, które miało na celu ustalić dokładne przyczyny śmierci muzyka, trwało aż dwa lata. 27 września 2011 roku w Los Angeles rozpoczął się proces, w którym Conrad Murray został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci. Rozprawy były relacjonowane publicznie, a podczas nich lekarz za wszelką cenę próbował udowodnić swoją niewinność. Zeznania innych świadków, w tym dzieci króla popu, przeczyły jednak jego wyjaśnieniom.

W wyniku dochodzenia wyszło na jaw, że lekarz czekał aż 25 minut z wezwaniem pogotowia. W tym czasie miał sprzątać sypialnię Jacksona z pustych fiolek po lekach. Sąd wydał wyrok, że Murray jest winny nieumyślnego zabójstwa poprzez podanie propofolu.

Conrad MurrayConrad Murray AP

Więzienie i książka 

Conrada Murray został skazany na cztery lata pozbawienia wolności, jednak w więzieniu spędził niespełna dwa lata. 28 października 2013 roku wyszedł na wolność. Wydawałoby się, że będzie pragnął prywatności i ma dość powiązań ze śmiercią króla popu. Nic bardziej mylnego. W 2016 roku wydał książkę "This Is It. The Secret Lives of Dr Conrad Murray and Michael Jackson", w której opisał przyjaźń z Jacksonem, a także zdradził szokujące tajemnice muzyka.

książka 'This Is It. The Secret Lives of Dr Conrad Murray and Michael Jackson'książka 'This Is It. The Secret Lives of Dr Conrad Murray and Michael Jackson' materiały prasowe

Według tego, co spisał w książce, Michael Jackson miał być uzależniony od leków, wstrzykiwać sobie żeńskie hormony, a także mieć skłonności pedofilskie. Ponoć poślubił przed śmiercią pięcioletnią córkę znajomych. Książka nie spotkała się z miłym przyjęciem wśród fanów, jak również rodziny króla popu. Ci uznali, że Conrad bezczelnie próbuje się wzbogacić na tragicznym losie muzyka.

Conrad Murray obecnie mieszka w pobliżu Fort Lauderdale na Florydzie. Mimo że stracił licencję medyczną, nadal zdarza mu się odwiedzać pacjentów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.