Złota Palma w Cannes, a po niej brak propozycji. Jej karierę blokowały władze. "Zaproszenia utknęły w szufladach", usłyszała na ulicy

Genialna aktorka, która nigdy nie zdobyła sławy na miarę swojego talentu. Cicha i nieśmiała, nigdy o nic nie zabiegała, trzymała się z boku. W Cannes odniosła spektakularny sukces, który nie znalazł odzwierciedlenia w jej karierze. Dziś wiadomo, że zagraniczne propozycje nadchodzące do Jadwigi Jankowskiej-Cieślak blokowały władze PRL.

Jej życie nigdy nie było usłane różami. Los obdarzył ją ogromnym talentem, ale też nie szczędził jej ciosów. Jako młodziutka dziewczyna Jadwiga Jankowska-Cieślak uciekła z rodzinnego domu, w którym wraz z matką i rodzeństwem doznawała przemocy ze strony ojca. Kariera aktorki szybko nabrała rozpędu, za rolę w "Innym spojrzeniu" Jankowska- Cieślak otrzymała Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. Ale kiedy wróciła do Polski, kolejne propozycje nie nadchodziły. Winny nie był brak talentu aktorki, a niechęć władz PRL. Ale to nie zawirowania w życiu zawodowym były dla Jadwigi Jankowskiej-Cieślak najgorszym ciosem. Ten przyszedł w 2015 roku wraz ze śmiercią ukochanego męża aktorki.

Domowy terror

Jadwiga Jankowska-Cieślak przyszła na świat 15 lutego 1951 w Gdańsku. Rodzice aktorki poznali się w czasie wojny. Po tym, jak pierwsza córeczka pary, Hania, zmarła w niemowlęctwie, pan Jankowski - generał brygady - zdecydował, że każde kolejne dziecko otrzyma imię zaczynające się na literę J. To miało przynieść im szczęście. Żonie nie pozwolił na karierę zawodową, rozkazał zostać w domu i opiekować się czwórką dzieci.

Mamę świat ominął. Była kobietą, która jak spotka miłość, to ją spełnia do końca znosząc wszystko. Była też niezwykle zdolna, ale ojciec uznał, że powinna zostać przy garach - wspominała Jadwiga Jankowska Cieślak w jednym z wywiadów.

I dodawała, że ojciec rządził w domu silną ręką.

Ojciec ustawił nasze życie wedle hierarchii - najważniejszy jest mężczyzna. Jak się któreś dziecko nie podporządkowało, dostawało w łeb. Uderzał nie po to, żeby nas skarcić, ale po to, żeby zadać ból. Uważał, że przez ból dojdziemy do lepszej świadomości. Mama wtedy płakała, ale słowo ojca było dla niej święte nawet po jego śmierci - wspominała aktorka swoje trudne dzieciństwo w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Jadwiga Jankowska-Cieślak, kadr z filmu 'Sam na sam'
Jadwiga Jankowska-Cieślak, kadr z filmu 'Sam na sam' archiwum Filmu / Forum / archiwum Filmu / Forum

Jadwiga nie podzielała przekonań ojca, dlatego w miarę jak dorastała, rósł w niej bunt. Terror panujący w domu sprawił, że gdy tylko Jadwiga zrozumiała, że da sobie radę sama, wyprowadziła się. Nikt jej nie zatrzymywał. Aktorka w późniejszych latach przyznawała, że była rodzicom wdzięczna za to, że nie stawali na drodze jej samodzielności. I choć młodej dziewczynie brakowało pewności siebie, postanowiła walczyć ze słabościami. Teatr fascynował ją od dawna, a szkoła teatralna miała stać się sposobem na przełamanie nieśmiałości.

Aktorstwo daje możliwość porozumienia się z ludźmi. Szmata idzie w górę, serce mi wali, trzeba wyjść na scenę. Widz uruchamia we mnie nowe możliwości - wyjaśniała Jadwiga Jankowska-Cieślak w wywiadzie dla magazynu "Wysokie Obcasy".

Miłość i kariera

Do szkoły teatralnej Jadwiga Jankowska-Cieślak dostała się za pierwszym razem. Podczas egzaminów wstępnych poznała swojego przyszłego męża. Piotr Cieślak zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.

Bardzo dobrze pamiętam, kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy. Byłem po drugim roku i zgłosiłem się, żeby pomagać w trakcie egzaminów wstępnych. Moja rola polegała na tym, że układałem teczki osobowe, wzywałem kandydatów na salę. W pewnej chwili wyczytałem: "Jadwiga Jankowska. Przygotować się. Zaraz będziemy prosić". Ktoś krzyknął: "Jestem". Weszła długowłosa blondynka, dosyć przy kości, bo wtedy była apetycznie okrągła. Miała herpes, czyli tzw. zimno, przez co jej usta wydawały się bardziej wydatne niż zwykle. Popatrzyłem na nią i powiedziałem do sekretarki, która stała obok: "To będzie moja żona" - wspominał po latach Piotr Cieślak w wywiadzie dla miesięcznika "Pani".
Jadwiga Jankowska-Cieślak
Jadwiga Jankowska-Cieślak Katarzyna Chmura-Cegielkowska / Katarzyna Chmura-Cegielkowska/East News

Wycofana, wiecznie trzymająca się na uboczu, zanurzona w poważnej lekturze studentka nie była łatwym celem. Ale Piotr Cieślak postanowił zawalczyć o miłość. I wygrał - kiedy Jadwiga była na czwartym roku studiów, pobrali się. Wkrótce na świat przyszła córeczka pary, Zofia. Ojciec Jadwigi, zawsze skąpiący uczucia i pochwał, wysłał wówczas córce serdeczny list z gratulacjami. Dla aktorki to był szok. Ale nie udało jej się odnowić stosunków z ojcem. Pan Jankowski nie doczekał narodzin kolejnych wnuków - zmarł na zawał serca w 1975 roku.

Zobacz też: Babka Kiepska, Nikifor - z tych ról pamiętamy Krystynę Feldman. Niewielu zna jej historię miłosną

Jeszcze zanim uzyskała dyplom, Jadwiga Jankowska-Cieślak miała za sobą nie tylko ślub, ale i filmowy debiut. W 1972 wystąpiła w filmie Janusza Morgensterna "Trzeba zabić tę miłość". Odniosła sukces, została uhonorowana nagrodą imienia Zbyszka Cybulskiego. Krytyka nie szczędziła pochwał pod adresem młodziutkiej aktorki. Jadwigę Jankowską-Cieślak okrzyknięto głosem pokolenia młodych Polaków epoki Edwarda Gierka.

Nie przyszło mi wówczas do głowy, że i mnie mogą spotkać rozczarowania. Moje patrzenie w przyszłość było słoneczne, optymistyczne. Ale dziś z perspektywy lat widzę, że ilość ciosów, bolesnych przeżyć zdecydowanie przeważa nad tym, co przyjemne w życiu - wyznała po latach aktorka.

Na razie jednak wszystko układało się świetnie. Jadwiga Jankowska-Cieślak zadebiutowała na deskach teatralnych jako tytułowa Elektra w sztuce w reżyserii Kazimierza Dejmka na deskach Teatru Dramatycznego. Następnie, w 1977 roku zdobyła nagrodę na FPFF w Gdyni za rolę w dramacie psychologiczno-obyczajowym "Sam na sam" Andrzeja Kostenki. A największy sukces w karierze był tuż za rogiem.

Jadwiga Jankowska-Cieślak, 'Inna wyspa'
Jadwiga Jankowska-Cieślak, 'Inna wyspa' East News

Zaprzepaszczona szansa

W węgierskim filmie "Inne spojrzenie" w reżyserii Károlya Makka Jadwiga Jankowska-Cieślak wcieliła się w rolę lesbijki uwodzącej postać graną przez Grażynę Szapołowską. Jej występ okazał się ogromnym sukcesem, docenionym także poza Żelazną Kurtyną. W 1982, jako pierwsza polska aktorka, Jadwiga Jankowska-Cieślak została uhonorowana Złotą Palmą na Festiwalu w Cannes. Ale ówczesne realia były dalekie od dzisiejszego blichtru. Aktorka dostała wizę wyłącznie na czas trwania festiwalu. Zaraz po otrzymaniu nagrody, którą odebrała w pożyczonej sukience, musiała jechać na lotnisko. Autobusem, bo na taksówkę, podobnie jak na zakup własnej wieczorowej kreacji, nie było jej stać. I choć o sukcesie Jadwigi Jankowskiej-Cieślak pisano w całej Europie, w Polsce nie czekały na nią zaszczyty.

Zobacz wideo

Po powrocie do ojczyzny Jadwiga Jankowska-Cieślak broszkę ze złotą palmą schowała do szuflady, a dyplom powiesiła w toalecie. Telefon milczał. W kolejnych latach pojawiło się kilka propozycji zagranicznych ról, ale nie tak spektakularnych, jak można było się spodziewać po jej canneńskim sukcesie. Po pewnym czasie aktorka dowiedziała się, dlaczego tak się stało.

Kiedyś na ulicy zatrzymała nas pani, która była urzędniczką w ministerstwie, i powiedziała, że przychodziło dla Jadwigi mnóstwo zaproszeń od producentów z całego świata, które utknęły gdzieś w szufladach - zdradził w jednym z wywiadów Piotr Cieślak.

Niechęć ze strony władz i wynikająca z niej zaprzepaszczona szansa musiały być dla aktorki niezwykle ciężkie do przełknięcia. Ale nigdy nie skarżyła się na stan rzeczy, nawet wówczas, kiedy rodzinie było bardzo ciężko.

Nie było sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Jeśli mi czegoś żal, to energii aktorskiej, którą wówczas w sobie miałam, a która poszła z dymem. Ale widocznie tak miało być -  powiedziała aktorka w jednym z wywiadów.

Największą wartość widziała w rodzinie - mężu i trójce dzieci: Zosi, Jakubie i Antonim. "To stadko to nasz największy dorobek" - mówiła Jankowska-Cieślak.

'Trzeba zabić tę miłość'
'Trzeba zabić tę miłość' RENATA PAJCHEL / Renata Pajchel/East News

W czasie stanu wojennego, gdy Gustaw Holoubek stracił stanowisko dyrektora Teatru Dramatycznego, Jadwiga Jankowska-Cieślak uczestniczyła w bojkocie radia i telewizji. Za swoją niezłomną postawę przyszło jej słono zapłacić. Znów brakowało propozycji ról, aktorkę nękali funkcjonariusze UB. Sytuacja rodziny poprawiła się dopiero w latach 90., kiedy Piotr Cieślak został dyrektorem Teatru Dramatycznego i zaprosił żonę do zespołu. Pojawiły się też role filmowe, jak ta w dramacie Macieja Dejczera "300 mil do nieba". Ale sielanka nie trwała długo.

Największy cios

W 2007 roku, krótko przed jubileuszem Teatru Dramatycznego, Piotr Cieślak został zdymisjonowany ze swojego stanowiska. Jadwiga Jankowska-Cieślak w geście solidarności z mężem złożyła wypowiedzenie. Rodzina znów znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji. Aktorka przez rok szukała pracy, chodząc od teatru do teatru. Wreszcie pomogła Izabela Cywińska, która zatrudniła ją w Teatrze Ateneum. Ale sukces na miarę "Innego spojrzenia" już nie nadszedł. Mówi się, że reżyserzy nie mieli na Jankowską-Cieślak pomysłu. A być może winę za taki stan ponosi wrodzona nieśmiałość aktorki?

Ona nie potrafi zabiegać, nie przyjaźni się z osobami, które mogłyby coś jej załatwić, w ogóle nie umie prosić. Z dziękowaniem też ma trudności - mówił o żonie Piotr Cieślak.

Największy cios spadł na Jadwigę Jankowską-Cieślak w 2013 roku, kiedy u jej męża zdiagnozowano nowotwór. Aktorka wspierała ukochanego mężczyznę w walce z chorobą, niestety, w 2015 roku Piotr Cieślak zmarł. Para była małżeństwem przez ponad 40 lat. Jadwiga Jankowska-Cieślak podniosła się jednak i po tej tragedii. Dziś wciąż gra w filmach i przedstawieniach. Największą radość dają jej spotkania z dziećmi i wnukami. - Życie jest piękne, ale czasami bywa bardzo ciężkie - powiedziała aktorka w wywiadzie dla portalu Onet.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.