• Link został skopiowany

Bosacka ostro o pączkach za 39 groszy. Zrównała je z ziemią

Katarzyna Bosacka z okazji tłustego czwartku postanowiła przyjrzeć się temu, co znajduje się w tanich pączkach sprzedawanych w popularnych dyskontach. Jej przemyślenia nie napawają optymizmem.
Katarzyna Bosacka o pączkach
Katarzyna Bosacka o pączkach; Fot. KAPIF; Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl

Katarzyna Bosacka przez lata działalności w mediach ugruntowała swoją pozycję, jako ekspertka od zdrowego odżywiania. Dziennikarka, która aktualnie prowadzi swój kanał na YouTube "EkoBosacka", wcześniej przez lata była gwiazdą programów TVN: "Wiem, co jem" oraz "Wiem, co jem i wiem, co kupuję". Napisała również kilka książek o podobnej tematyce. 

Zobacz wideo Honorata Skarbek regularnie się bada. W jej rodzinie jest ryzyko nowotworu

Katarzyna Bosacka krytycznie o pączkach z dyskontów. Skrytykowała ich składy

W tłusty czwartek tradycyjnie wiele marketów i dyskontów przyciąga klientów, oferując pączki w zaskakująco niskich cenach. Właśnie te wyroby tym razem zdecydowała się prześwietlić Katarzyna Bosacka. Ekspertka od zdrowego odżywiania analizując skład jednego z najtańszych pączków, nie kryła oburzenia. "Co może skrywać pączek, który kosztuje 39 groszy? No właśnie to, co widzicie na etykiecie: sztuczne aromaty, tłuszcz palmowy, spulchniacze, stabilizatory morze cukru i wiele, wiele innych. No i ten pączek nie był smażony na smalcu, jak te tradycyjne, bo nie ma go w składzie" - wyznała na Instagramie.

Bosacka zwróciła również uwagę na kwestię jakości oferowanych przez dyskonty wyrobów. "Do tego wszystkie takie pączki z dyskontów czy supermarketów pochodzą z głębokiego mrożenia. (...) Pamiętajcie, że takich pączków nie można zamrażać ponownie" - napisała na Instagramie. Na koniec Bosacka podkreśliła, że najlepszym wyborem zawsze pozostają pączki z tradycyjnych cukierni. 

Katarzyna Bosacka odwiedziła sejmową stołówkę. Nie ukrywa rozczarowania 

O restauracji w Sejmie krążą niezliczone opowieści. Mówi się, że w instytucji można dobrze zjeść w przystępnej cenie. Samo miejsce spowite jest aurą tajemniczości, ponieważ dostęp do niego mają jedynie parlamentarzyści i ich goście. Katarzyna Bosacka w grudniu 2024 roku postanowiła osobiście sprawdzić, czy sejmowe menu rzeczywiście jest tak wyjątkowe, jak się mówi. Gwiazda wybrała się na degustację w towarzystwie reporterki "Faktu".

Ekspertka nie kryła rozczarowania. -Te wszystkie mity, które mówią, że stołówka sejmowa jest taka na bogato i że można tam kawiory i najróżniejszych alkoholi wypróbować... To nie jest prawda, dlatego że w stołówce jest tak naprawdę dość bidnie - wyjawiła. Dalej było jeszcze ostrzej. - W sumie wyglądało to trochę tak, jakby ktoś gotował w sanatorium dla chorych, a nie dla posłów, senatorów oraz gości, bo w tej stołówce również jedzą goście sejmowi, wycieczki szkolne. Taka stołówka jest trochę wizytówką naszego parlamentu - wyjawiła zdegustowana gwiazda. Przy okazji Bosacka skrytykowała osobę, która przygotowała jej posiłek. - Na pewno kucharz niespecjalnie kocha gotowanie, bo wszystko było niedosolone, niedopieprzone i niedoprawione tak jak trzeba. W sumie gdybym miała wrócić na tę grochówkę i polędwiczkę wieprzową, to bym się zastanowiła trzy razy - przyznała. 

Więcej o: