"Mamę na obrotach" na Instagramie obserwuje prawie 400 tys. internautów. Influencerka zdobyła ich serca filmami o luźnej tematyce, w których pokazuje swoją codzienność i podejście do życia. Ci, którzy obserwują Klaudię Klimczyk doskonale wiedzą, że nie brakuje jej dystansu do siebie. Jakiś czas temu influencerka postanowiła ruszyć nawet ze swoim stand-upem. Występy cieszą się sporą popularnością. W przerwie od pracy Klimczyk intensywnie pracuje nad swoją sylwetką. Jej najnowsze zdjęcie wywołało furorę.
"Czas na trening! Kto robi ze mną?" - zachęcała influencerka do wspólnej aktywności fizycznej. Na zdjęciu widzimy ją w lawendowym stroju do ćwiczeń. W kolejnym poście pochwaliła się nawet efektami z treningu. "35 minut bieżnia, 15 minut trening siłowy i 15 min rowerek" - pisała dumna. W komentarzach zaroiło się od komplementów. "No efekty są powalające. Gratulację!", "Mega szanuję i podziwiam", "Ale petarda! Szacunek za ciężką pracę", "Najpierw bawiłaś, a teraz wzbudzasz respekt. Jesteś przykładem, że jak się chce, to się da" - pisali. Zdjęcie, o którym mowa znajdziecie na końcu artykułu.
Metamorfoza Klimczyk robiła wrażenie już na początku roku. To właśnie wtedy influencerka zdradziła, że udało jej się zgubić 15 kilogramów. Fani dopytywali, jak konkretnie osiągnęła taki efekt. Na odpowiedź nie musieli długo czekać. "Deficyt kaloryczny i ćwiczenia. Mam rowerek stacjonarny, mam wyliczone kalorie odpowiednio do moich potrzeb i zdrowia przez osoby, które się na tym znają i mają doświadczenie" - pisała. Utrata wagi wzbudziła podejrzenia u niektórych internautów. "Piszecie, że biorę zastrzyki, jakiś Ozempic na cukrzycę i jeszcze jakieś inne – nigdy o tym nie słyszałam. Nie wszyscy muszą brać zastrzyki, żeby się odchudzać, bo jest niby taka moda. Wolę naprawdę to zostawić osobom, które tego potrzebują, a wiem, że ja nie potrzebuję" - skwitowała krótko.