Druga tura wyborów prezydenckich przypadła na Dzień Dziecka. Mnóstwo gwiazd zachęca do spełnienia obowiązku obywatelskiego, udostępniając kadry z urną wyborczą na Instagramie. Wiemy, że swój głos oddali między innymi Majdanowie, Julia Wieniawa w balijskim kimonie oraz Karolina Gilon. Część polskiego show-biznesu korzysta z lokalu wyborczego na warszawskim Żoliborzu, gdzie można spotkać się z nietypowym widokiem.
Na X pojawiło się zdjęcie z mężczyznami z warszawskiej komisji wyborczej nr 339, którzy z okazji wyborów założyli nie tylko koszule, ale i czerwone korale. Przewodniczący obwodu potwierdzili, że taka sytuacja naprawdę miała miejsce. - To prawda. Nie jest to agitacja, bo czerwone korale nie są symbolem żadnego komitetu wyborczego ani hasłem danego komitetu czy kandydata - cytuje jego wypowiedź portal ewarszawa.pl.
Portal skontaktował się ponadto z rzecznikiem Państwowej Komisji Wyborczej. - Cisza wyborcza obowiązuje również w lokalu wyborczym. Oznacza więc to zakaz noszenia elementów czy symboli, które mają związek z którymś z kandydatów. Państwowa Komisja Wyborcza nie dokonuje oceny czy taka cisza została złamana czy nie. Jeżeli ktoś z obywateli przychodzących do lokalu uzna, że taka postawa czy symbole mogą tę ciszę naruszać, wówczas może to zgłosić na policję. Wówczas oceny dokonują sądy i organy ścigania - przekazał w rozmowie z portalem.
Paulina Smaszcz przyłączyła się do naszego apelu związanego z zachęcaniem odbiorców do głosowania. Jak wiadomo - nie każdy traktuje sprawę poważnie. Smaszcz mówiąc o wyborach, wspomniała o rodzinie. - Idę na wybory, bo jestem odpowiedzialna nie tylko za swoje życie, ale również za życie moich synów i mojej wnuczki. Jaka będzie ta Polska, zależy od nas, od naszych głosów - przekazała nam. Projektantka mody Ewa Minge również zabrała głos. - Uczestniczenie w wyborach prezydenckich to odpowiedzialność społeczna. Mamy głos, powinniśmy go używać i decydować o tym, kto powinien rządzić naszym krajem - przekazała.