Sebastian Fabijański został wygwizdany po walce, w której razem Tomaszem Olejnikiem stanął naprzeciwko Sylwestra Wardęgi i Wojtka Goli. Po ciosie youtubera aktor upadł na ziemię i nie był w stanie kontynuować starcia. Sylwester Wardęga został zdyskwalifikowany za niedozwolony cios, a Sebastian Fabijański wygwizdany przez tłum zgromadzony w Atlas Arenie. Uczestnik wytłumaczył się ze swojego zachowania w rozmowie z firmą bukmacherską Betclic, cytowany przez Sport.pl.
Publiczność nie była zadowolona z tego, że Sebastian Fabijański nie kontynuował walki. Uznano, że liczył tylko na wynagrodzenie, które miało wynosić około 500 tys. zł. Padły w jego kierunku obraźliwe słowa od przeciwnika, Wojtka Goli, który nazwał go c**ą. - Wychodząc do oktagonu przy tak dużej widowni i wydarzeniu, raczej trzeba mieć trochę odwagi, więc ja bym tak siebie raczej nie nazwał. Natomiast mogę tak wyglądać w samym oktagonie, więc poniekąd mogę przyznać Wojtkowi rację, bo moje walki nie świadczą o tym, że jestem kozakiem - tłumaczył Fabijański.
Głupieję w tym oktagonie. Dzieją się tam dziwne rzeczy. Jakby urywał mi się film - dodał.
Przypomnijmy, że wydarzenie z 9 grudnia to trzecia walka Sebastiana Fabijańskiego, a żadna z nich nie trwała nawet minuty. Podczas lutowego debiutu na Fame MMA aktor przegrał po 35 sekundach starcia z Wacławem "Wac Toja" Osieckim. Niewiele lepiej poszło mu za drugim razem. We wrześniu walkę z Filipem Janem Marcinkiem, znanym jako raper Filipek, zakończył po 47 sekundach. Fani Fame MMA jeszcze przed spotkaniem Fabijańskiego z Wardęgą obstawiali, że nie potrwa ono szczególnie długo. "To będzie najkrótszy Main Event ever", "Main Event, który potrwa 15 sekund", "Patrząc na zaangażowanie Fabijańskiego w poprzednich walkach, to po prostu nie wróży zbyt dobrze" - pisali w komentarzach. Fanów federacji dodatkowo oburza fakt, że aktor za każde spotkanie w oktagonie ma zgarniać aż 500 tys. zł.