Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel rozstali się ponad trzy lata temu. Rozpad ich związku przez wiele tygodni elektryzował media, bo nic nie zapowiadało nadchodzącego kryzysu, dlatego wieści o zakończeniu małżeństwa pary były szokiem dla wszystkich. Dziś obydwoje ułożyli sobie już życie u boku nowych partnerów, ale temat ich byłego związku nadal przewija się w mediach. W jednym z ostatnich wywiadów Hakiel wspomniał o byłej partnerce w kontekście jego propozycji zawodowych. Twierdzi, że to właśnie z jej powodu miał nie dostać angażu do nowej edycji "Tańca z gwiazdami".
Wiosną ubiegłego roku Marcin Hakiel w "Tańcu z gwiazdami" partnerował Dagmarze Kaźmierskiej, która była jedną z najbardziej kontrowersyjnych uczestniczek show. Był to jednocześnie jego powrót do programu po wielu latach przerwy z formatem. Chyba nikomu nie trzeba przypominać, że to właśnie na planie "Tańca z gwiazdami" w 2005 roku Hakiel poznał się z Katarzyną Cichopek i właśnie wtedy rozwinęło się między parą płomienne uczucie. W ostatniej edycji show nie pojawił się jednak na parkiecie i wygląda na to, że nie ma planów jego powrotu do programu. Hakiel miał okazję poruszyć ten temat w rozmowie z dziennikarką portalu Świat Gwiazd. 42-latek wspomniał, że kiedy do ekipy Polsatu dołączyła Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski, którzy prowadzą "halo tu polsat", ponoć zakomunikowano mu, że nie ma dla niego miejsca w stacji.
Mnie to zostało powiedziane. Taka decyzja została podjęta, że właśnie pani Cichopek przychodzi z panem Kurzejewskim do stacji i mnie nie będzie
- wyjawił Hakiel. W dalszej części wypowiedzi podkreślił, że na pewnym etapie proponowano mu pozostanie w ekipie "Tańca z gwiazdami" na czas jesiennej edycji, ale ostatecznie wycofano się z tej propozycji przez naciski tzw. góry. - To jest wielka stacja, jedna z największych telewizyjnych. Ja nie mam pretensji, chociaż w jakimś momencie były ze mną prowadzone rozmowy odnośnie kolejnej edycji i jak miałbym tam wziąć udział - napomknął tancerz i podkreślił, że ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło.
Później dostałem telefon z produkcji, że nie, że jednak mnie nie będzie. Patrząc na tę branżę, to i tak miło, że ta producentka, która wie, o kim mówię, że do mnie w ogóle zadzwoniła. (...) To jest biznes. Ktoś zdecydował, że tamte nazwiska są bardziej wartościowe dla stacji, no i ok, to jest ich decyzja
- podsumował Hakiel.
W dalszej części wywiadu Marcin Hakiel podkreślił, że gdyby nie odszedł z Polsatu, nie dostałby propozycji zawodowych, w których może realizować się teraz. - Patrząc na moją metrykę i PESEL, to może lepiej już być po drugiej stronie kamery, bardziej choreograficznie się realizować niż tam fikać przed kamerą - powiedział. Koniec końców stwierdził, że mimo iż zakończenie współpracy z Polsatem przebiegło wbrew jego planom, to jest wdzięczny, że załatwiono to w taki, a nie inny sposób. - Musiałbym być troszkę niedojrzały, żeby mieć pretensje. Wiadomo, tak jak powiedziałem, to nie jest miłe, jak dostajesz taki telefon. Z drugiej strony dzisiaj, z perspektywy, miło, że ten telefon był, tak jak powiedziałem - podsumował.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!