• Link został skopiowany

Potwierdzenia tej informacji ws. zaginięcia Iwony Wieczorek szukali długo. "Przeżyłem szok"

Ukazała się nowa książka dotycząca sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek. Będący jej autorami dziennikarze śledczy zgodnie mówią, że jedna sytuacja jest dla nich do dziś bardzo trudna do zrozumienia.
zaginięcie Iwony Wieczorek
zaginięcie Iwony Wieczorek, REPR. Dominik Werner / Agencja Gazeta,

W tym roku mija 15 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek, które do dziś porusza opinię publiczną. Sprawa cały czas nie została wyjaśniona i nie wiadomo, co stało się z 19-latką, która wyszła z dyskoteki i nigdy nie wróciła do domu. 2 lipca ukazała się poświęcona sprawie książka "Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw" autorstwa dziennikarzy śledczych Marty Bilskiej i Mikołaja Podolskiego. W rozmowie z Onetem autorzy publikacji poruszają m.in. wątek nagrań z monitoringu z bloku i osiedla Iwony Wieczorek. Jak twierdzą, nie zostały one zabezpieczone na początku śledztwa.

Zobacz wideo Nagranie sprzed zaginięcia Iwony Wieczorek

Zaginięcie Iwony Wieczorek. Dziennikarze śledczy są zaskoczeni decyzją służb

Bilska i Podolski na łamach książki napisali, że rzeczonych nagrań policja miała nie zabezpieczyć przez dwa tygodnie. Dziennikarz w rozmowie z Onetem stwierdził, że było to dla nich "nie do pojęcia". - Pamiętam, jak chodziłem po tym osiedlu, próbowałem się tego dowiedzieć, bo miałem już wcześniej takie sygnały i w końcu trafiłem na osobę, która była w zarządzie wspólnoty. Gdy się dowiedziałem, że policja nie zabezpieczyła tych nagrań, to przeżyłem szok. Długo szukaliśmy potwierdzenia tej informacji i w końcu ją znaleźliśmy, najpierw w drugim źródle, a potem w trzecim - mówi Mikołaj Podolski. Zdaniem dziennikarza sprawdzenie kamer na klatce mogłoby wykluczyć wiele czynności. 

Teraz, po 15 latach, właściwie główną hipotezą jest ta, że ktoś czekał na nią na jej osiedlu w samochodzie i po prostu ona dobrowolnie mogła do tego auta wsiąść. Gdyby ktoś ściągnął nagranie z któregoś z pobliskich bloków, to byśmy mieli jasność, kto tam był, jaki to mógł być samochód i tak dalej

- dodał. Podobnego zdania jest Marta Bilska, którą informacja o niezabezpieczeniu nagrań również bardzo zaskoczyła. - Nie wiem, jak to jest możliwe, że policja nie zabezpieczyła tych nagrań. To się nie mieści w głowie. To jest jeden z większych błędów tego śledztwa, ale nie jedyny błąd policji w tych pierwszych dniach. Jeżeli ktoś jest zaginiony, to najpierw szuka się go, idąc od strony domu - tłumaczy.

Dziennikarze poruszyli też wątek przyjaciół Iwony Wieczorek

Na łamach książki "Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw" dziennikarze śledczy zwracają uwagę również m.in. na niepokojące, ich zdaniem, zachowanie znajomych Iwony Wieczorek. Bilska i Podolski twierdzą, że wiele osób z jej otoczenia rzekomo "niewiele pamięta, niewiele wie albo pamięta źle". - Środowisko, które otaczało Iwonę, nie jest chętne do współpracy. Nie mówię nawet, że z nami, bo wiadomo, z dziennikarzami nie każdy chce rozmawiać. Ale oni byli niechętni nawet do współpracy z policją - mówi Marta Bilska. - Być może to takie towarzystwo, które chciało ukryć jakieś swoje grzeszki. Czy mieli jakieś inne powody? Czy ta amnezja była związana z tym, że kogoś się bali? Tego nie wiemy. Ale to na pewno jest dziwne. Bo tutaj mało kto mówi. A jeżeli mówi, to też niecałą prawdę - dodaje dziennikarka.

Więcej o: