W ostatnich dniach Walencja mierzy się ze stratami, jakie pozostawiła po sobie największa od pół wieku powódź na terenie Hiszpanii. Dotknięte przez żywioł miasto postanowił odwiedzić król Hiszpanii Filip VI wraz z małżonką Letizią. Przybycie monarchy spotkało się z gwałtownym protestem ze strony części mieszkańców, którzy w osobliwy sposób wyrazili swoje niezadowolenie. Królowa w końcu nie wytrzymała.
3 listopada Filip VI wraz z małżonką Letizią odwiedzili doświadczoną przez ostatnie powodzie miejscowość Paiporta. Ich obecność wywołała gwałtowną reakcję mieszkańców, którzy w geście niezadowolenia zaczęli wykrzykiwać w stronę członków delegacji obraźliwe hasła takie jak "mordercy", "wynocha". Kilkusetosobowy tłum obrzucał ich także błotem, czego w końcu nie wytrzymała królowa Hiszpanii. Na zamieszczonym przez Daily Mail nagraniu widzimy żonę monarchy, która zalewa się łzami na tle głośno skandującego tłumu. Mimo powszechnego niezadowolenia, znalazły się jednak osoby, które wsparły zrozpaczoną Letizię, która wkrótce wtuliła się w jedną z kobiet. Co więcej, królowa od jednego z protestujących miała usłyszeć, że protesty nie były skierowane przeciwko niej.
Według relacji lokalnych mediów, gniew mieszkańców wynikał przede wszystkim z braku odpowiednich ostrzeżeń przed gwałtownymi burzami i powodziami, które doszczętnie zalały liczne miejscowości i doprowadziły do utraty życia dziesiątki osób. Król Filip VI ostatecznie odwołał dalszą wizytację zalanych terenów. "Rozumiem oburzenie społeczne i oczywiście je przyjmuję. To mój polityczny i moralny obowiązek. Postawa króla dzisiejszego ranka była wzorowa" - czytamy we wpisie szefa lokalnej administracji.
Według najnowszych danych rządowych bilans ofiar śmiertelnych gwałtownych powodzi, które w ostatnich dniach przeszły przez wschód i południe kraju, to 214 osób, głównie w prowincji Walencja. "Choć w ostatnim czasie liczba ofiar przestała rosnąć gwałtownie, to wciąż pozostają miejsca, takie jak parkingi podziemne, garaże i piwnice, w których mogą znajdować się ciała" - czytamy w oświadczeniu hiszpańskiego ministra transportu Oscara Puente.