W mediach głośno jest o tajemniczym zniknięciu Izabeli Parzyszek. 35-latka to mieszkanka Kruszyna. Kobieta zaginęła 9 sierpnia w drodze do szpitala - miała odebrać swojego ojca. Kontaktowała się z nim dwukrotnie, a później przestała odbierać telefon. Auto, którym się poruszała, zostało znalezione wraz z telefonem w środku. Śledczy już przejrzeli jego zawartość. To nie są dobre wieści.
35-latka ostatni raz była widziana na terenie powiatu złotoryjskiego w województwie dolnośląskim. Jej samochód stał zamknięty na autostradzie A4 - w środku znajdował się telefon. Po Izabeli nie było śladu. "Ojciec miał z nią ostatni kontakt o 19:37. Powiedziała, że nie zadzwoniła po lawetę. Poprosiła, żeby to zrobił. Kazał jej poczekać. Wysłał tam swoich znajomych. Jej już wtedy nie było" - opowiadał mąż zaginionej w rozmowie z Onetem. Policjanci postanowili przeszukać telefon kobiety, którego zawartość mogła pomóc w ustaleniu, co się wydarzyło. Śledczy liczyli na to, że znajdą coś, co naprowadzi ich na jakikolwiek trop. Okazuje się, że nie znaleźli tam nic - co nie jest dobrą wiadomością dla rodziny. To z pewnością nie ułatwi poszukiwań.
Sprawdzili ten telefon 'wzdłuż i wszerz'. Nie ma tam nic podejrzanego. Żadnych nieznanych kontaktów, esemesów, połączeń
- przekazał portalowi tuwroclaw.com pan Tomasz, mąż Izabeli. "Ostatnie połączenie z telefonu kobiety to rozmowa z ojcem, po którego jechała do szpitala. Rozmawiali dwa razy. Pierwszy raz, gdy 35-latka zadzwoniła do taty z informacją o awarii samochodu. Drugi raz, gdy mężczyzna oddzwonił do córki pytając, czy udało jej się zorganizować lawetę" - czytamy na stronie serwisu. Wiadomo, że ojciec próbował się z nią skontaktować po raz trzeci, ale bezskutecznie.
Izabela ma 35 lat, jest szczupłej budowy ciała. Ma 173 cm wzrostu, a jej włosy są koloru blond. Ma brązowe oczy. Co mogło się wydarzyć? W rozmowie z Gazetą.pl o sprawie wypowiedział się były czołowy negocjator policyjny Dariusz Loranty. Podkreślił, że jego wypowiedzi "są oparte na podstawie dostępnych przekazów medialnych, które odczytuje przez swoje doświadczenie, zdobytą wiedzę i obowiązujące przepisy". Pierwsze założenie byłego policjanta to zdarzenie kryminalne, drugie dotyczy męża zaginionej. Wiadomo, że ostatnimi czasy para przechodziła kryzys. "Jej relacja z mężem była co najmniej dwuznaczna, nie mieszkali razem. Nie znamy jego alibi. Kobieta w pierwszej kolejności zadzwoniła do ojca, nie do męża" - ocenił Loranty. Trzecia teoria jest związana ze stanem zdrowia kobiety. Mogła mieć problemy natury neurologicznej. "Bywało tak wielokrotnie, że osoba dostawała na przykład mikroudaru, nie wiedziała, co się dzieje i odchodziła w nieznanym kierunku. Jej zachowania wtedy są absolutnie irracjonalne" - stwierdził były negocjator w rozmowie z Gazetą.pl. Każda osoba, która może mieć informacje w tej sprawie, jest proszona o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Bolesławcu.