Maryla Rodowicz swoim wpisem o festiwalu w Opolu sprowokowała Adama Sztabę do wbicia szpili. Przypomnijmy, że piosenkarka narzekała na nowe odsłony starych przebojów, których w tym roku nie brakowało. "Nie lubię przeintelektualizowanych aranżacji, nie zmienia się klasyki, dlatego Chopina się gra nuta w nutę" - pisała na Facebooku. Na odpowiedź samego zainteresowanego, który wrócił po latach na festiwal na koncert Premier czy koncert z piosenkami Janusza Kondratowicza i był odpowiedzialny za te aranże, nie trzeba było długo czekać. Poczuł się wywołany do tablicy i zasugerował gwieździe hipokryzję. "Maryli przypomnę epizod z koncertu 'Zielono mi' na festiwalu opolskim, na którym wykonała nie bez radości utwór 'Nie ma jak pompa' w mojej 'połamanej' aranżacji. Najwyraźniej wtedy można było 'majstrować przy klasykach'' - wyznał w rozmowie z Pudelkiem Adam Sztaba. Poprosiliśmy piosenkarkę o komentarz do tych słów i doczekaliśmy się odpowiedzi.
Wprawdzie piosenkarka nie odpowiedziała nam, dlaczego kiedyś nie miała problemu, by na festiwalu w Opolu zaśpiewać swój utwór do "połamanej" aranżacji Adama Sztaby. Za to zapewniła, że nie chce mieć z kompozytorem konfliktu. Jej wpis w internecie nie miał tego na celu i za naszym pośrednictwem wyciąga do niego rękę na zgodę. - Przede wszystkim muszę powiedzieć, że uwielbiam Adama Sztabę totalnie i jako człowieka, i jako muzyka. Tak naprawdę nie miałam go na myśli, zżymając się na nowe aranżacje klasyków - powiedziała Maryla Rodowicz w rozmowie z dziennikarzem Plotka Bartoszem Pańczykiem.
Napisałam bardzo ogólnie o swojej niechęci do wywracania do góry nogami bardzo znanych brzmień, bardzo znanych utworów. Napisałam, że żal mi publiczności, która lubi sobie zaśpiewać zwłaszcza na festiwalach, razem z wykonawcą. Pomyślałam też o kibicach Legii, którzy przed każdym meczem śpiewają "Sen o Warszawie" Niemena i że oni mogliby się nie połapać przy nowych dźwiękach. Adasiu, nie gniewaj się, całuję
- dodała Maryla Rodowicz. Czy te słowa udobruchają kompozytora? Przypomnijmy, że w tym roku wokalistki zabrakło na festiwalu w Opolu. Ale zdjęcia piosenkarki z poprzednich lat - gdy zawsze zaskakiwała kostiumem - znajdziecie w galerii na górze strony.
Maryli Rodowicz w tym roku najbardziej nie przypadł do gustu koncert Debiutów z repertuarem Czesława Niemena. "Muszę napisać, co myślę o aranżacjach znanych hitów. Muszę, bo się uduszę. Boże, kto wpadł na pomysł, żeby dać debiutantom do zaśpiewania Niemena. To nie jest repertuar do śpiewania przez innych wykonawców. Nie, jeszcze raz nie. To jest po prostu za trudne, niemelodyjne, a już karalne powinny być próby aranżowania na nowo. Niby współcześnie, odważnie, na ogół strasznie. Taki zadowolony z siebie aranżer pompuje swoje ego, pisząc nutki kompletnie nieprzystające do melodyki starych kawałków. Po co, ja się pytam" - napisała na Facebooku. Pochwaliła za to koncert Superjedynek z legendami rocka. Zachwycona była zachowaniem publiczności. "Ta wspaniała widownia opolska, niby festiwalowa, a tu proszę, odśpiewali chóralnie wszystkie hity wykonywane przez rockmanów z lat minionych. Chłopcy z placu broni i 'Ela' i 'Kocham wolność' i 'Kobranocka; i 'Kocham cię, jak Irlandię', a nawet 'Skinie załóż czapkę'. To było wzruszające. Ode mnie publiczność opolska otrzymuje wielką jak wieża ratuszowa Superjedynkę" - przyznała.