Maja Bohosiewicz stała się bardziej rozpoznawalna dzięki roli prezenterki w polskiej wersji programu "Love Never Lies", która zyskała spore uznanie widzów Netfliksa. Chętnie komentuje to, co się dzieje w Polsce i na świecie. Ostatnie dni były w polskiej polityce niezwykle gorące. Najważniejszym tematem był podpis prezydenta Andrzeja Dudy pod ustawą o tabletce "dzień po". Jak się można było spodziewać, doszło do prezydenckiego weta. Celebrytka jest wściekła, co wyraziła w wymownym wpisie.
Wielu liczyło na to, że już niedługo w aptekach bez recepty będzie można kupić tabletkę "dzień po". Choć jak to w Polsce są dwie strony, wielu miało co do tego spore obiekcje. W gronie tych drugich znalazł się prezydent Andrzej Duda, który zawetował ustawę umożliwiającą zakup leku bez wypisanej recepty. To wywołało sporą falę komentarzy. Do tego grona postanowiła dołączyć Maja Bohosiewicz. Wściekła celebrytka jest bardzo niezadowolona z takiego obrotu spraw. Narzeka również na brak edukacji w Polsce. Zauważa, że wśród ludzi dochodzi do intymnych zbliżeń i powinniśmy przestać tę sferę życia demonizować. "Powinno się o nim mówić, otwarcie, szczerze, z zaufaniem (...) jak, do cholery, chcecie, żeby te córki rozważnie rozpoczynały swoje życie erotyczne? Nie mamy w Polsce dobrej edukacji seksualnej, mamy za to dużo religii". Wskazała również, że Kościół katolicki nie powinien mieszać się w intymne życie innych osób. W kolejnych zdaniach odniosła się do kontrowersyjnej tabletki, która wzbudza w Polakach spore emocje. Bohosiewicz jest pewna, że decyzja Andrzeja Dudy to błąd, a argumenty przeciwko to bzdura.
Nie jest to tabletka wczesnoporonna, tylko tabletka hormonalna, która opóźnia owulację i zagęszcza śluz tak, że plemnik nie da rady "dolecieć". Jest to rodzaj antykoncepcji awaryjnej. (...) Jak słyszę te wasze durne komentarze, (...) to trafia mnie szlag
- czytamy we wpisie aktorki.
Gwiazda jest zbulwersowana i uważa, że brak dostępu do antykoncepcji awaryjnej jest problemem przede wszystkim dla młodych kobiet i osób, których nie stać na wizytę u ginekologa. "Tylko od was zależy, czy wychowacie swoje córki w otwartości i zaufaniu, tylko od was zależy kiedy zaczną współżycie, z kim, gdzie, z jakiego powodu i czy wam o tym powiedzą? Może zrobią to w ukryciu? Może nie będą miały 200 zł na prywatną wizytę na cito, aby dostać receptę? Może dowiecie się dopiero o terminie porodu?" - grzmiała w poście. Zauważa, że lek nie ma być wykorzystywany jako antykoncepcja, lecz warto mieć taką alternatywę. Bohosiewicz uważa, że podstawą w takich sytuacjach jest edukacja, ale czasami dochodzi do niespodziewanych sytuacji, w których taka tabletka będzie wybawieniem.
Zakazywanie i utrudnianie zabezpieczenia przed niechcianą ciążą jest głupie. Po prostu, k***a, głupie. Edukujcie swoje dzieci tak, żeby nie musiały korzystać z tabletki po, chociaż jest to bardzo trudne, bo zdarzają się sytuacje nieoczekiwane, awaryjne, których nie da się przewidzieć
- wskazała w emocjonalnym poście.