Nowy rok, nowa drama. Tym razem za sprawą swojego asystenta bohaterką afery została Justyna Steczkowska. Ostatnio artystka zdecydowała się wziąć udział w preselekcjach do Eurowizji i stanęła w szranki z młodymi wokalistami marzącymi o wielkiej karierze. Wszystko zaczęło się od błędu, który popełnił team Steczkowskiej odpowiedzialny za media społecznościowe. Opublikował w sieci post jednej z fanek, która wychwalała artystkę i wyśmiewała występujące w eliminacjach tikokerki. Na wideo dziewczyna pokazała się w makijażu klauna. "To będzie nasz wygląd, jeśli Polska wystawi na Eurowizję random nutę tiktokerki zamiast słowiańskiego dobytku tak utalentowanej muzycznie i w performance Steczkowskiej" - napisała w opisie nagrania. Wideo było wycelowane w działającą na TikToku Izabelę Zabielską, która również zgłosiła się do konkursu. Profil Zabielskiej obserwuje ponad dwa miliony ludzi, więc sytuacja odbiła się szerokim echem. Tiktokerka od razu zabrała głos w tej sprawie. - Jest to trochę przykre, że kobieta, która w pewien sposób była moim autorytetem, "uszczypnęła" początkującą artystkę, czyli mnie. en TikTok to hejt na mnie i props dla Justyny. Repostowanie tego jako osoba publiczna i duża wokalistka jest trochę nie na miejscu, zwłaszcza że ja wypowiadałam się o Justynie zawsze pozytywnie - powiedziała na nagraniu, które opublikowała w sieci. Teraz głos zabrała Steczkowska. Wokalistka przeprosiła Zabielską.
W rozmowie ze swoim fanem na TikToku o nicku "rudyboy93" Steczkowska wyjawiła, że wpis opublikowany na jej profilu na Instagramie był "arcydziełem" jej asystenta, bo sama ma zbyt dużo obowiązków, aby zajmować się prowadzeniem swojego profilu w mediach społecznościowych. Wokalistka podkreśliła, że nawet jej syn, Leon Myszkowski, zwrócił uwagę na to, że opublikowany mem może być krzywdzący dla tiktokerki, która także chce wziąć udział w konkursie.
Wiem, że na moim InstaStories ukazał się mem, który mój syn stwierdził, że chyba obraża jakąś tiktokerkę, która śpiewa. Ja nie jestem tiktokowa i trochę nie znam tego medium. Tam rzeczy umieszcza mój asystent. Bierze rzeczy z Instagrama, które mu wysyłam. Ja nie ogarniam trochę Internetu tak, jakbym chciała, bo mam tysiące innych rzeczy. Jestem mamą trójki dzieci, mam mnóstwo obowiązków, jeszcze się uczę tego, piszę nuty, teksty i piosenki. Nie mam czasu tego wszystkiego ogarnąć
- wyznała w rozmowie.
W dalszej części wypowiedzi Justyna Steczkowska postanowiła przeprosić za zaistniałą sytuację. Wokalistka podkreśliła, że publikacja została usunięta, a ona sama nie miała na celu nikogo urazić. Steczkowska nie zwróciła się jednak bezpośrednio do Izabeli Zabielskiej. Podkreśliła, że trzyma kciuki za wszystkich wykonawców, a tych jest sporo, bo do udziału w preselekcjach zgłosiło się ponad sto artystów. - Jeśli ktoś poczuł się urażony, to przepraszam. Kazałam to zdjąć, bo ja tego po prostu wcześniej nie widziałam. Mój asystent to umieścił, więc nie miałam absolutnie zamiaru kogokolwiek urazić. Nie mam takich intencji wobec innych ludzi. Każdy robi najlepiej, jak potrafi. Jesteśmy na różnym etapie życia i naszych możliwości. Trzymam za wszystkich kciuki - podsumowała Steczkowska.