Wicemiss Polonia sprzed lat i jej mąż, który jest biznesmenem są zamieszani w głośny skandal, o którym mówi prokurator Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Oskarżeniem objęto czyn polegający na doprowadzaniu w sierpniu 2020 roku w siedzibie Kancelarii Notarialnej w Warszawie, Jacka P. i Joannę P. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości w łącznej kwocie 1 400 000 zł przy zakupie nieruchomości gruntowej poprzez wprowadzenie pokrzywdzonych w błąd co do posiadania środków pieniężnych i zamiaru dokonania zapłaty - czytamy w "Super Expressie".
Oskarżonymi w sprawie zostali Izabela i Aleksander T. Małżeństwo jest znane w kręgu artystycznym. Poprzez działanie w czterech fundacjach cieszyli się dobrą opinią. W związku z tym poprzedni właściciele nieruchomości nie podejrzewali dawnej Wicemiss Polonia i jej partnera o nieszczere intencje. Peńscy twierdzą, że kwota 1,4 mln nie trafiła na ich konto. Podpisano mimo to akt notarialny, wskutek czego małżonkowie stracili prawa do budynku. Małżeństwo T. miało usiłować przejąć nieruchomość bez płacenia, rzekomo nasyłając nawet komornika na Peńskich. W sprawie interweniował Sebastian Kaleta, były wiceminister sprawiedliwości, wskutek którego sprawa znalazła się w sądzie. - Jestem zbulwersowany krzywdą, która dotknęła państwa Peńskich. Na moją prośbę przeprowadzono wizytację kancelarii notariusza. Czekamy na protokół. Również na skutek mojego wystąpienia do sprawy egzekucyjnej przystąpił prokurator, broniąc praworządności i podstawowych zasad współżycia cywilnego - wyznał swego czasu. Peńscy nie obawiają się zatem tego, że fizycznie stracą dach nad głową, ale walczą wciąż o to, aby formalnie odzyskać posesję.
- My teraz chcemy już tylko odzyskać prawo do naszego domu, by móc nim swobodnie dysponować. Czekam, kiedy ten dramat się skończy. Ciągle mamy raty kredytu na dom, które wzrosły z trzech do sześciu tys. zł. Musiałam sprzedać działkę na wsi, którą dostałam od rodziców, by móc spłacać dom, którego nie mogę nadal sprzedać. Nie mogę za to płacić rachunków za prąd, bo są one już na nowych właścicieli - wyznała Peńska w "Super Expressie". Co mówi natomiast adwokat oskarżonych? "Pani Izabela T. potwierdza, że doszło do zawarcia umowy sprzedaży. Wskutek niezawinionych okoliczności wymagana kwota uiszczona została z nieznacznym opóźnieniem, co nie wzbudziło zastrzeżeń pani Peńskiej (nie dochodziła ona zapłaty na drodze sądowej, wyczekując jej uiszczenia zgodnie z zapewnieniami Pani Izabeli T. – co ostatecznie nastąpiło), zaś już po zapłacie pełnej kwoty, przedmiotowa nieruchomość nie została Pani T. wydana. W dniu 31 sierpnia 2022 r. Sąd Rejonowy w Pruszkowie wydał postanowienie, na mocy którego uprawnione stało się dochodzenie wydania przez Joannę Peńską i Jacka Peńskiego nieruchomości w drodze postępowania egzekucyjnego. Przedmiotowa transakcja odbyła się zatem w zgodzie z prawem, co potwierdzone zostało wydaniem przytoczonego wyżej postanowienia. Jedyne zawinione zaniedbania, jakie miały miejsce w niniejszej sprawie, obciążają państwa Peńskich" - informuje adwokat, zapewniając o tym, że państwo T. pokazali zaświadczenia z urzędu skarbowego i banku. Peńska twierdzi, co innego. - Nie dostaliśmy za dom ani złotówki! - grzmi.
Oskarżeni mieli w przeszłości praktykować podobne działania wobec małżeństwa z Ożarowa. Sprawa trafiła do prokuratury, a do wszystkiego ustosunkował się mecenas państwa T. "Pani Izabela T. sondowała możliwość nabycia innej nieruchomości, co pozostało jednak w sferze niewiążących rozmów. Tytułem opłaty rezerwacyjnej uiszczona została zapłata kwoty 100 tys. zł, która to – decyzją potencjalnych sprzedających – została następnie zwrócona na konto Pana T. Nie sposób więc twierdzić, że wspomniana opłata rezerwacyjna nie została uiszczona" - brzmi komunikat. Co ciekawe, małżeństwo T. ma nie stawiać się na rozprawach. Postępowanie trwa mimo nieobecności oskarżonych, o czym zadecydowała sędzia Anna Kuzaj. Małżeństwu może grozić nawet 12 lat pozbawienia wolności.