Skandaliczna wypowiedź Jana Pietrzaka była omawiana we wszystkich polskich mediach. Większość z oburzeniem komentowała słowa satyryka. Teraz sam zainteresowany wyjawia, ile pieniędzy otrzymywał od Telewizji Polskiej za występy w programach. Tłumaczył, że dorabia do swojej niskiej emerytury.
Szerokim echem odbiły się kontrowersyjne słowa Pietrzaka na antenie TV Republika: "Mamy baraki dla imigrantów: w Auschwitz, w Majdanku, w Treblince. Mamy dużo baraków zbudowanych przez Niemców i tam będziemy zatrzymywać tych imigrantów wpychanych nam nielegalnie przez Niemców". Do tego przesłania odniosło się Muzeum Auschwitz, które potępiło tę wypowiedź. Prokuratura również zainteresowała się słowami mężczyzny i zapowiedziała zbadanie ich pod kątem znieważenia grupy ludności z powodu ich przynależności kulturowej i etniczne. Kabareciarz pojawił się po kilku dniach od skandalicznej wypowiedzi na antenie prawicowej telewizji. Teraz Pietrzak wyznaje w rozmowie z portalem Plejada, ile pieniędzy otrzymywał za swoje komentarze, gdy występował jeszcze w TVP.
Przez dłuższy czas satyryk pokazywał się w programie prowadzonym przez Michała Rachonia "#Jedziemy". Dziennikarz po zmianie władzy przeszedł do TV Republika. Pietrzak zaznaczył, że nie pojawiał się na antenie za darmo, a było to podyktowane tym, by dorobić do emerytury:
Dostawałem czasem jakieś pieniądze, ale wolałbym więcej. Przez cały ubiegły rok dostałem ok. 15 tys. ze wszystkich polskich telewizji. Jakby to podzielić na 12 miesięcy, to wyjdzie ok. tysiąca z groszami. Występowałem raz na tydzień, np. u Michała Rachonia. Nie jest to wygórowana suma (...) Moja emerytura wynosi 3200 zł i bardzo trudno mi się za nią utrzymać, tym bardziej że nie mogę dorobić, bo moje występy są zakazane w wielu miastach Polski - wyznał.
Kabareciarz żalił się także, że w kraju nie może występować w różnych miejscach, co również przyczynia się do braku możliwości dorobienia się do, jak to uznał, skromnej emerytury. "Mój dostęp do publiczności jest bardzo utrudniony, istnieje wiele mediów, które mnie w ogóle nie puszczają. Nigdy. Jestem na ogół zakazany wszędzie. W związku z tym, korzystając z okazji, że tam występowałem, pokazywałem ludziom, że jeszcze żyję. Generalnie władze mnie nie tolerują". Występy w telewizji miały być przepustką do przypomnienia o sobie fanom.