Niespodziewana śmierć Matthew Perry'ego wstrząsnęła nie tylko jego fanami, ale także całym światem kina. Znany z serialu "Przyjaciele" aktor został znaleziony martwy w swojej posiadłości. Niestety nic nie dało się już zrobić, aby go uratować. Bliscy serialowego Chandlera postanowili uczcić jego pamięć w wyjątkowy sposób. Ogromne znaczenie w sprawie ma fakt, że aktor przez lata zmagał się z uzależnieniami. To właśnie stąd wziął się pomysł na fundację.
Matthew Perry zmarł w wieku 54 lat. Jego ciało zostało znalezione w wannie z hydromasażem. Aktor nigdy nie ukrywał, że zmaga się z uzależnieniami i cierpi na różne dolegliwości. Do końca życia towarzyszyła mu depresja i stany lękowe. Na łamach Page Six pojawiła się informacja, że w domu serialowego Chandlera znaleziono leki na te właśnie dolegliwości. Perry mimo problemów, które sam posiadał, starał się pomagać innym. Jego bliscy wykorzystali to w wyjątkowy sposób. Zdobyli się na naprawdę wzruszający gest. Na początku miesiąca powstała fundacja imienia Matthew Perry'ego.
W duchu zaangażowania Matthew Perry'ego w pomoc innym zmagającym się z chorobą uzależnienia, wyruszamy w podróż, aby uhonorować jego dziedzictwo. Założyliśmy Fundację im. Matthew Perry'ego, kierując się jego własnymi słowami i doświadczeniami oraz kierując się jego pasją do zmiany życia tak wielu osób, jak to możliwe - wyczytaliśmy z oficjalnego oświadczenia fundacji.
Matthew Perry zyskał ogromną popularność jako Chandler z "Przyjaciół". Format opowiada o grupie tytułowych przyjaciół mieszkających na Manhattanie. Za emisję odpowiadała amerykańska stacja telewizyjna NBC w latach od 1994 do 2004. Mimo, upływu czasu produkcja wciąż bawi widzów i jest przypominana przez stacje na całym świecie. Postać Chandlera z całą pewnością także przyczyniła się do ogromnego sukcesu "Przyjaciół" na całym świecie.