Caroline Derpieński skończyła 23 lata. "Dziś urodziny dolarsowej królowej" - napisała uradowana 28 września na Instagramie. Wyjątkowy dzień nie poszedł jednak zgodnie z planem. Derpieński kilka godzin później dodała relację, z której wynika, że jej ukochany "Jack" nie zdołał dotrzeć na urodziny celebrytki. Jeszcze przed tymi smutnymi wieściami wyznała w rozmowie z Pudelkiem, co chciałaby dostać od ukochanego milionera z okazji swojego święta. Zdradziła przy okazji, jaki prezent dostała od swojej "służby".
Jeszcze przed przygotowaniami do urodzin Derpieński zdradziła, że to "służba" dała jej prezent jako pierwsza. Białostoczanka dostała bransoletkę z diamentami. "Na pewno będzie się działo. Zaraz zaczynam przygotowania: fryzjerzy, makijażyści. Dzisiaj wielki dzień. Na razie dostałam bransoletkę z diamentami od mojej służby domowej, także wyprzedzili Jacka z prezentem" - stwierdziła. Jesteście ciekawi, na jaki prezent od ukochanego liczyła? "Chętnie przygarnęłabym różowe Bugatti i coś z Hermesa pod kolor moich paznokci. Nie wybieram sobie prezentów, to niespodzianka" - przyznała. Celebrytka uchyliła także rąbka tajemnicy w kwestii najdroższego podarunku, jaki dostała. "Jeśli chodzi o najdroższy prezent, jaki dostałam do tej pory, to 'Himalayan Birkin' (torebka ze skóry krokodyla - red.) jako inwestycja (nie do noszenia) za prawie 300 tysięcy dolarów" - zdradziła.
Przypominamy, że impreza urodzinowa Caroline Derpieński została przełożona ze względu na nieobecność partnera. Influencerka otwarcie przyznała, że sytuacja doprowadziła ją do płaczu. "Z szacunku do polskiej prasy, która zadaje setki pytań odnośnie do przebiegu moich dzisiejszych urodzin, Jack nie doleciał z Washingtonu. Urodziny zostały przełożone. Na dzień dzisiejszy jest to wiadomość, która pogrążyła mnie w smutku. Makijaż mi cały spłynął. Wszystkie aktualne wydarzenia odnośnie do moich urodzin znajdą się na Instagramie. Bądźcie czujni!" - napisała w oświadczeniu Caroline Derpieński.