• Link został skopiowany

Gary Wright nie żyje. Twórca hitu "Love Is Alive" chorował na Parkinsona i demencję

Gary Wright był muzykiem znanym z takich hitów, jak "Dream Weaver" i "Love Is Alive. Informację o jego śmierci przekazał syn.
Gary Wright
youtube.com/@smurfstoolsoldiesmusictimemach

Gary Wright zmarł w wieku 80 lat w poniedziałek 4 września. O jego śmierci jako pierwszy poinformował serwis TMZ, a syn artysty Justin Wright potwierdził te doniesienia. Muzyk odszedł rano w swoim domu w Palos Verdes Estates w Kalifornii, w South Bay. Kilka lat temu zdiagnozowano u niego chorobę Parkinsona, a później demencję.

Zobacz wideo Magda Stępień mówi, jak czuje się rok po stracie swojego syna Oliwiera

Gary Wright nie żyje

Jak poinformował syn Gary'ego Wrighta, choroba jego ojca szybko postępowała. W końcu stracił zdolność do samodzielnego funkcjonowania, nie mógł się poruszać ani mówić. W ostatnich dniach pielęgniarki, które pracowały w domu muzyka, przekazały rodzinie, że już czas, by się z nim pożegnać. Bliscy byli przy nim w chwili jego śmierci.

Kim był Gary Wright?

Gary Wright był amerykańskim muzykiem i kompozytorem, znanym przede wszystkim z takich hitów, jak "Dream Weaver" i "Love Is Alive". Występował jako artysta solowy, a także był członkiem zespołu bluesrockowego Spooky Tooth. W latach 80. zajmował się tworzeniem ścieżek dźwiękowych do filmów. To właśnie wtedy popularność zdobył utwór "Dream Weaver" nagrany do komedii "Wayne's World". Gary Wright był dwukrotnie żonaty. Doczekał się dwóch synów, Doriana i Justina.

Przedstawicielka artysty, Elizabeth Freund, w oświadczeniu przekazanym "People" wspomina Wrighta. "Po raz pierwszy spotkałam go w 2008 roku, kiedy dołączył do Ringo Starr's All Starr Band i w kolejnych latach współpracowałam z nim przy wielu projektach. Był fenomenalnym muzykiem i prawdziwie spokojnym, kochającym człowiekiem. (...) Bardzo uprzejmy i uduchowiony. Zawsze uderzała mnie jego głęboka i trwała miłość do ukochanej żony Rose, o której teraz myślę (...) Przesyłam jego rodzinie spokój i miłość".

W mediach społecznościowych pożegnał go także muzyk Stephen Bishop, dzieląc się wspólnym zdjęciem. "Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci mojego drogiego przyjaciela Gary'ego Wrighta. Załączone zdjęcia zawierają cenne wspomnienia z pierwszego i ostatniego razu, gdy dzieliliśmy scenę z naszym wspólnym muzycznym kumplem Johnem Fordem Coleyem. Żywa osobowość Gary'ego i wyjątkowy talent sprawiły, że każda wspólna chwila była wspaniała. Jego dziedzictwo będzie żywe przez wiele lat. Zawsze będę cenić ciepło i życzliwość okazaną mi przez Gary'ego i jego żonę Rose" - napisał i złożył jego bliskim kondolencje.

Więcej o: