• Link został skopiowany

Amerykańskie wojsko już wcześniej wiedziało o katastrofie Titana? Szokujące informacje

Wiele wskazuje na to, że amerykańska marynarka wojenna wykryła dźwięki implozji chwilę po tym, jak okręt podwodny Titan stracił w niedzielę łączność z powierzchnią. Oznaczałoby to, że to właśnie wtedy mogło dojść do śmierci członków załogi.
Poszukiwania Titana
fot. Amber Howie / AP / AP / Steven Senne / AP Photo

Łódź załogowa OceanGate Titan zaginęła w Oceanie Atlantyckim w niedzielę 18 czerwca. W batyskafie o długości siedmiu metrów było uwięzionych pięciu osób. W czwartek 22 września firma OceanGate potwierdziła, że żaden pasażer łodzi podwodnej Titan nie przeżył wyprawy do wraku Titanica. Wcześniej robot podwodny znalazł dwie kluczowe części zaginionej łodzi. Od kilku dni światowe media donosiły o kolejnych szczegółach związanych z akcją poszukiwawczą.

Zobacz wideo "Titanic" powraca do kin

Titan miał doznać implozji

Według wstępnych analiz okręt podwodny Titan miał doznać implozji, czyli wybuchu do wewnątrz. Nie jest wiadome, czy pasażerowie w momencie tego zdarzenia jeszcze żyli. BBC poinformowało, że Marynarka Wojenna miała zarejestrować odgłos implozji chwilę po tym, jak utracono łączność z załogą. Informacje o "anomalii akustycznej" miały zostać wykorzystane przez Straż Przybrzeżną USA do zawężenia obszaru poszukiwań.

"Marynarka Wojenna przeprowadziła analizę danych akustycznych i wykryła anomalię zgodną z implozją lub eksplozją w sąsiedztwie obszaru, gdzie znajdował się okręt podwodny Titan, kiedy utracono łączność" - powiedziało źródło, cytowane przez BBC. Dodano jednak, że sygnał nie był wystarczającym dowodem w sprawie i został uznany za "nieostateczny", przez co akcja ratunkowo-poszukiwawcza była w dalszym ciągu kontynuowana.

Odnaleziono szczątki Titana. Nikt z pasażerów nie przeżył wyprawy 

Były lekarz Marynarki Wojennej USA, Dale Mole, cytowany przez Sky News, podkreślił, że osoby znajdujące się na pokładzie Titana zginęły prawdopodobnie od razu w wyniku implozji. Przypomnijmy, że śmierć pasażerów pojazdu podwodnego potwierdziła w czwartek 22 czerwca straż przybrzeżna. "W imieniu straży przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych i całego zjednoczonego dowództwa składam najgłębsze kondolencje rodzinom" - powiedział kontradmirał John Mauger podczas konferencji prasowej. Na pokładzie znajdowało się pięć osób: pakistański biznesmen, miliarder Shahzada Dawood, jego 19-letni syn Suleman, brytyjski biznesmen Hamish Harding, były dowódca francuskiej marynarki wojennej Paul-Henri Nargeolet oraz dyrektor naczelny i założyciel OceanGate Stockton Rus.

Więcej o: