Początek roku nie zaczął się szczęśliwie dla Jeremy'ego Rennera. Aktor uległ poważnemu wypadkowi. Ważący sześć i pół tony pług śnieżny przejechał po nodze aktora, gdy ten rzucił się na pomoc siostrzeńcowi. Lekarze długo walczyli o życie i zdrowie celebryty. Teraz aktor ujawnił, że jego mama postanowiła spalić pechowe urządzenie. On ma jednak inne plany.
Jeremy Renner w rozmowie z ABC News odniósł się do kwestii swojego nieszczęśliwego wypadku. Aktor próbował uratować swojego siostrzeńca, ale sam nie zdołał uciec przed pługiem śnieżnym, który zsunął się ze skarpy. Jego stan był krytyczny. Miał złamanych aż 35 kości. Nic więc dziwnego, że matka aktora nie może patrzeć na felerny pług. Ma nawet zamiar go spalić. Okazuje się, że aktor ma inny plan. Co więcej, zamierza znów wsiąść na pług i nauczyć się nim kierować.
Moja mama chce go podpalić i urządzić z tej okazji wielką imprezę. Ale ta maszyna jest niesamowita. Uwielbiam ją. Poza tym posiadanie pługa to konieczność w mojej posiadłości, bo mamy dużo śniegu. Po prostu muszę nauczyć się lepiej nim jeździć - wyznał Jeremy Renner w rozmowie z portalem Page Six.
Amerykański aktor długo będzie odczuwał skutki nieszczęśliwego wypadku. Po kilkumiesięcznej rehabilitacji jest jednak już w lepszej formie. Ostatnio pojawił się nawet w popularnym talk show Jimmy'ego Kimmela. Do studia wszedł o lasce. W pewnym momencie wykonał jednak nawet symboliczny taniec. Obecność aktora ucieszyła widzów programu i jego fanów.