"Widzę martwych ludzi" - to zdanie zapadło w pamięć całemu pokoleniu, które miało okazję oglądać "Szósty zmysł" Shyamalana w kinach. Świetnemu (jak zawsze) Willisowi partnerował o wiele młodszy od niego Haley Joel Osment i to on zebrał najlepsze recenzje za swój występ w produkcji. 11-latek o błękitnym spojrzeniu zauroczył wszystkich, łącznie z Akademią, która nominowała go do Oscara za najlepszą rolę drugoplanową. Po tej roli przyszło jeszcze kilka kolejnych aż nagle Osment zniknął.
W 2006 roku, siedem lat po premierze filmu, który dał mu rozpoznawalność, Haley wrócił na pierwsze strony gazet. Niestety nie w taki sposób, w jaki być może by chciał. Nastolatek pod wpływem alkoholu spowodował wypadek samochodowy, w którym złamał żebro. Był jedynym uczestnikiem zdarzenia. Znaleziono przy nim również narkotyki. Choć media od razu podsumowały sprawę, nazywając ją zgrabnie "przekleństwem dziecięcej gwiazdy", matka chłopaka twierdziła, że wypadek to raczej efekt tego, że to dość standardowo głupie zachowanie, kiedy ma się 18 lat.
Joel Osment dostał karę trzech lat w zawieszeniu, odbył 60 godzin specjalnego programu rehabilitującego, zapłacił grzywnę i dołączył do Anonimowych Alkoholików. Po tej aferze zniknął na dobre z życia publicznego i skupił się... na nauce. Zaczął studia artystyczne w Nowym Jorku, który, jak mówił, dawał mu poczucie anonimowości. W kolejnych latach grywał pomniejsze role w niszowych filmach, próbował musicali, i dopiero ostatnio wrócił na ekrany. Można go było zobaczyć niedawno w serialu "Dolina Krzemowa" oraz w filmie Netfliksa o Tedzie Bundym.
Aktor rozgościł się też na dobre w niszowej dziedzinie, jaką jest dubbing w grach komputerowych (jest głosem głównego bohatera całej serii "Kingdom Hearts") i dubbing w serialach dla dzieci.