Pochodząca z Wielkiej Brytanii Madeleine McCann zapadła się pod ziemię 3 maja 2007 roku, dziewięć dni przed swoimi czwartymi urodzinami. Zaginięcie dziewczynki wstrząsnęło Brytyjczykami. Do tego stopnia, że dziennikarze i autorzy, m.in. pisarka Nicola Rehling czy John Ward Anderson z "The Washington Post", natężenie newsów na jej temat porównują do tego, co działo się w brytyjskich mediach po śmierci księżnej Diany. Jednak dziesiątki artykułów, hipotez, zeznania świadków, a nawet wskazanie podejrzanych do dziś nie wyjaśniają, jaki los spotkał Madeleine McCann. Przypominamy, co wydarzyło się od tego feralnego wieczoru do początkowego umorzenia śledztwa w połowie 2008 roku.
Madeleine przyszła na świat 12 maja 2003 roku w Leicester jako pierwsze dziecko pary lekarzy Kate i Gerry’ego McCannów, którzy dwa lata później doczekali się jeszcze pary bliźniąt. Jej rodzice prowadzili bogate życie towarzyskie, a pod koniec kwietnia 2007 całą rodziną wraz z przyjaciółmi i ich dziećmi wyjechali na wakacje do portugalskiej miejscowości Praia da Luz. Na tygodniowy pobyt wynajęli kilka mieszkań mieszczących się w resorcie Mark Warner's Ocean Club. McCannowie zajęli znajdujący się na parterze dwupokojowy apartament 5A.
3 maja, który był przedostatnim dniem ich wakacji, McCannowie ok. godziny 19 położyli do łóżek całą trójkę dzieci. Półtorej godziny później wraz z przyjaciółmi udali się na kolację do baru tapas, który mieścił się ok. 55 metrów w linii prostej od ich apartamentu. Taką praktykę stosowali również w poprzednie wieczory. Na cały tydzień całą grupą zarezerwowali stolik, z którego mieli widok na zajmowane przez nich pokoje, a co jakiś czas każde z nich zaglądało do swoich dzieci. Do apartamentu McCannów prowadziły dwa wejścia - drzwi frontowe, które zostawili zamknięte na klucz, oraz drzwi na patio. Z racji tego, że na zamek można było zamknąć je wyłącznie od wewnątrz, rodzice Madeleine pozostawili je przymknięte, ale nie zamknięte na klucz, aby ułatwić sobie dostęp do mieszkania.
Gerry McCann pierwszy raz zajrzał do dzieci ok. godziny 21. Choć cała trójka była w łóżkach, mężczyzna zauważył, że drzwi od ich pokoju, które wcześniej były lekko uchylone, tym razem były otwarte na oścież. Przymknął je ponownie i wrócił do restauracji. Pół godziny później przypadła kolej Kate McCann, aby zajrzeć do apartamentu, jednak wyręczył ją w tym znajomy, który szedł skontrolować własne dzieci. Mężczyzna ponownie zwrócił uwagę na otwarte drzwi sypialni, ale nie usłyszał żadnego hałasu, więc wrócił do restauracji. Jak później zeznał, nie był pewien, czy Madeleine była wtedy w łóżku.
Zniknięcie dziewczynki zauważyła jej matka ok. godziny 22. Kate McCann weszła do mieszkania przez patio i chciała zamknąć drzwi dziecięcej sypialni. Przeszkodził jej w tym przeciąg, co zwróciło jej uwagę na szeroko otwarte okno. Dostrzegła, że Madeleine nie ma w łóżku.
McCannowie bezskutecznie przeszukali cały apartament i jego okolicę, a o zniknięciu dziewczynki powiadomili obsługę. Natychmiast zaalarmowano także miejscową żandarmerię, a policja kryminalna zjawiła się na miejscu ok. godziny 1 w nocy.
Rodzice Madeleine, a także brytyjska policja w późniejszym okresie mocno krytykowali pracę portugalskich służb w kluczowych w pierwszych godzinach po zniknięciu dziecka. Policjantom wytykano popełnienie wielu błędów jak m.in. opieszałość w powiadomieniu o zajściu policji wodnej, nieprzeszukanie okolicznych domów, niewłaściwie zabezpieczenie miejsca zdarzenia czy brak kontroli samochodów w okolicznych miejscowościach oraz na autostradzie wiodącej do granicy z Hiszpanią. Informacja o zaginięciu Madeleine McCann trafiła do Interpolu dopiero po pięciu dniach.
Przesłuchano zarówno Kate i Gary'ego McCannów, jak i ich przyjaciół. Troje z nich zeznało, że niedługo po zaginięciu dziewczynki w okolicy apartamentu 5A widziało "podejrzanego" mężczyznę. Ich wersję potwierdziła jedna z pracownic, a także kilku innych gości. Policja zidentyfikowała go jako Roberta Murata, Portugalczyka brytyjskiego pochodzenia, który mieszkał nieopodal Mark Warner's Ocean Club. Murat stał się pierwszym oficjalnym podejrzanym w sprawie. Przeszukano jego posiadłość, telefony i komputery, przesłuchano także jego współpracowników. Policja nie znalazła jednak żadnych dowodów, aby w jakikolwiek sposób był powiązany ze zniknięciem Madeleine.
McCannowie niecałe dwa tygodnie po zaginięciu córki założyli organizację jej imienia, aby zbierać pieniądze na poszukiwania córki. Wśród osób, które zasiliły ją sporymi wpłatami, znaleźli się m.in. Simon Cowell, J. K. Rowling czy żona piłkarza Coleen Rooney.
Małżonkowie bardzo dbali również o to, aby o sprawa przybrała jak największy rozgłos. Zatrudnili cały zespół od kontaktów z mediami, a w towarzystwie reporterów odwiedzili Fatimę, gdzie modlili się o znalezienie zaginionego dziecka. Pod koniec maja - również otoczeni fotografami - McCannowie udali się z kolei do Rzymu na audiencję u papieża Benedykta XVI. Sprawa Madeleine szybko wykroczyła poza granicę Portugalii i Wielkiej Brytanii, a 28 maja zdjęcie dziewczynki znalazło się na okładce magazynu "People".
Choć miliony ludzi na całym świecie współczuły McCannom, nie wszyscy wierzyli, że ich córka rzeczywiście została uprowadzona. Na początku czerwca podczas konferencji prasowej w Berlinie jeden z dziennikarzy zapytał wprost rodziców Madeleine, czy mają coś wspólnego ze zniknięciem dziecka. Kilka tygodni później w portugalskiej prasie ukazał się artykuł krytykujący Kate i Gerry’ego i przedstawiający ich jako jednych z podejrzanych w sprawie. Od małżonków zaczęła odwracać się także brytyjska opinia publiczna - sugerowano, że ze zbyt dużym spokojem opowiadają w wywiadach o tragedii, która dotknęła ich rodzinę.
Hipoteza na temat tego, że Madeleine zginęła w wypadku, a McCannowie upozorowali jej porwanie, rzeczywiście była rozważana przez portugalską policję. W sierpniu przeszukano apartament 5A i samochód pary z wykorzystaniem psów zajmujących się tropieniem zwłok. Służby zostały przez nie zaalarmowane, że ślady mogą znajdować się w obu tych lokacjach. Pobrano próbki DNA i wysłano je do analizy, jednak materiału było zbyt mało, aby można było wydać jednoznaczną opinię. Mimo to we wrześniu portugalska policja nadała małżonkom oficjalny status podejrzanych w sprawie, a do mediów przeciekła informacja, że w samochodzie McCannów z całą pewnością znaleziono ślady ich córki.
Prokuratura badała sprawę pod kątem kilku zarzutów, o które śledczy podejrzewali rodziców Madeleine, m.in. porzucenia dziecka, zabójstwa i ukrycia ciała. Nie znaleziono jednak żadnych dostatecznych dowodów, które mogłyby ich obciążyć.
Z powodu braku wystarczających dowodów portugalska policja umorzyła śledztwo w czerwcu 2008 roku. Zarówno MacCanowie, jak i Robert Murat oficjalnie przestali być podejrzanymi w sprawie. Mężczyzna otrzymał 600 tys. funtów, a rodzice dziewczynki - 550 tys. funtów zadośćuczynienia od oczerniających ich mediów.
W 2011 roku śledztwo zostało wznowione przez brytyjskie służby. Do dziś jednak sprawa Madeleine McCann nie została rozwiązana.