Filip Chajzer zaskoczył widzów, kiedy 3 stycznia wyszedł ze studia "Dzień dobry TVN" w trakcie trwania programu. Okazało się, że rano tego samego dnia prezenter miał wypadek. Mimo że dzielnie próbował poprowadzić śniadaniowy program, to ból był nie do zniesienia. Niezbędna była pomoc chirurga. Teraz Filip Chajzer wyjawił więcej szczegółów na temat tej sytuacji.
Filip Chajzer 2 stycznia nie popisał się taktem w studiu "Dzień dobry TVN". Słowa dziennikarza na temat rzekomej ofiary Stevena Tylera, która oskarżyła wokalistę o napaść seksualną, oburzają. Już 3 stycznia o Chajzerze znów było głośno. Syn Zygmunta Chajzera opuścił studio TVN-u, tłumacząc się złym stanem zdrowia. Później wyznał, że tego dnia rano nadepnął na leżący na podłodze kieliszek. Za namową lekarza przerwał później prowadzenie programu "Dzień dobry TVN". Teraz, dwa dni po zabiegu, opowiedział o całym zdarzeniu.
Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia, które dostałem. Były niezwykle budujące i pomocne. Mój stan zdrowia oceniłbym tak siedem na dziesięć. Staram się normalnie funkcjonować, jednak chodzenie sprawia jakąś trudność, dlatego skaczę na prawej nodze. Tak to już jest, jak wstaniesz lewą nogą z łóżka - powiedział Filip Chajzer w rozmowie z portalem dziendobry.tvn.pl.
Więcej zdjęć znajdziesz w galerii na górze strony.
Prezenter stwierdził także, że cała sytuacja mogłaby skończyć się znacznie gorzej, gdyby dłużej zwlekał.
Pół biedy, kiedy w nocy, w drodze do toalety staniecie na klocku LEGO, ale gdy wdepniecie w szkło, to jest już grubsza sprawa, dlatego odkładanie rzeczy na swoje miejsce jest tak bardzo ważne. Bo ta historia, jak ją później analizowałem, mogła zakończyć się o wiele gorzej. Mały, głupi błąd, o którym w ogóle się nie myśli, ale mógłbym się wykrwawić, gdybym dłużej czekał i wcześniej stracił przytomność - snuł przemyślenia Filip Chajzer.
Pomimo zabiegu i problemu z chodzeniem Filip Chajzer już wkrótce wróci do pracy. 11 stycznia ma uczestniczyć z Małgorzatą Ohme w wyjazdowym cyklu "Widzimy się!".