Wzrost cen dotyka wszystkich - także osoby ze świata show-biznesu. Coraz częściej gwiazdy i celebryci publicznie ubolewają nad wysokimi kosztami życia i podwyżkami stóp procentowych. Na inflację narzekał już Borys Szyc. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" powiedział, że drożyzna pokrzyżowała jego plany związane z remontem.Z kolei Izabela Janachowska w rozmowie z reporterem Plotka przyznała, że aktualna sytuacja w naszym państwie wywołuje w niej nie tylko frustrację, lecz także złość. Do tego grona dołączyła Marcelina Zawadzka.
Marcelina Zawadzka w rozmowie z reporterką "Faktu" przyznała, że wzrosła jej rata kredytu za mieszkanie. Celebrytka nie ukrywa, że doskwiera jej wszechobecna drożyzna.
Dostaję co miesiąc podwyżki kredytów. Mieszkanie też mam na kredycie. Te cyferki tylko się zwiększają.
Początkowo nie chciała udzielić odpowiedzi na pytanie, ile wzrosła jej rata kredytu. Po chwili jednak zdradziła, że to w sumie około tysiąca złotych.
W dalszej części rozmowy Zawadzka podzieliła się przemyśleniami na temat kosztów życia w południowo-wschodniej Azji.
Rozmawiałam z osobami, które tam [w Tajlandii - przyp. red.] żyją (...). Masz życie i jedzenie za gorsze. Wiadomo, tam są inne realia. Mniej się zarabia, są mniejsze możliwości, chociaż Bangkok jest taki, że masz tam sporo możliwości, ale jednak jedzenie jest tanie i możesz normalnie nakarmić rodzinę, a u nas się robi jak w Norwegii, tylko że inne zarobki - mówiła w "Fakcie".
Na koniec wywiadu Zawadzka dodała, że na zakupach zdarza jej się odmawiać sobie różnych rzeczy.