Meghan Markle nie ma lekko. Nie tylko każda jej publiczna wypowiedź czy zachowanie uchwycone okiem kamery staje się przedmiotem analiz - ten sam los czeka jej wybory konfekcyjne oraz detale wyglądu. Jak podaje serwis stylecaster.com, chirurg z Waszyngtonu, dr Michael Somenek zaobserwował ciekawy trend. Wszystko zaczęło się tuż po zaręczynach aktorki z księciem Harrym. Pacjentki klinik urody zaczęły masowo prosić o zrobienie im nosa "na Meghan". Tendencja się utrzymuje - kobietom podoba się zgrabny nos księżnej z naturalnie wyglądającym, niedużym garbikiem. Są jednak internauci, którzy utrzymują, że 41-latka też pomogła nieco matce naturze i dlatego jej nos dziś prezentuje się tak atrakcyjnie.
Czujni obserwatorzy wypatrzyli, że twarz księżnej zmieniła się bardziej, niż można by to uznać za naturalne. Niektórzy sugerują wprost, że Amerykanka używa botoksu, skorygowała linię szczęki i poprawiła nos, który przed laty rzekomo był szerszy u dołu, z niżej osadzonym koniuszkiem.
Więcej zdjęć Meghan Markle znajdziecie w galerii w górnej części artykułu
Kreatywni tiktokerzy pokusili się nawet o zestawienie zdjęć Markle wykonanych z profilu, co miałoby stanowić dowód, na działania skalpela. Nawiasem mówiąc, dr Michael Somenek przekonuje, że nos a'la Meghan można uzyskać dzięki mniej inwazyjnej technice, zwanej płynną plastyką nosa, do której wykorzystywane są wypełniacze skórne.
Podobno wystarczy kilka zastrzyków, by upodobnić się do byłej gwiazdy "The Suits". Niestety, efekty ostrzykiwań nie są trwałe i należy je ponawiać co rok.
Meghan Markle nigdy nie komentowała tego rodzaju rewelacji. Jak sądzicie, rzeczywiście coś może być na rzeczy?
Więcej zdjęć Meghan Markle znajdziecie w galerii w górnej części artykułu.