Anna Lewandowska w mediach społecznościowych pokazuje nie tylko kadry z życia zawodowego czy prywatnego, ale także publikuje posty, w których wspiera różne inicjatywy. Kilka dni temu wrzuciła do sieci wpis, pod którym pojawił się wredny komentarz. Trenerka nie wytrzymała.
W opublikowanym na Instagramie poście Anna Lewandowska przypomniała o trwającym miesiącu profilaktyki raka piersi. Zachęciła także fanów do zaangażowania się w pomoc organizacjom, dzięki którym chorzy zbierają pieniądze na leczenie.
Mam także mały apel - wesprzyjmy w październiku tych, którzy walczą nie tylko z rakiem piersi, ale także z innymi nowotworami i potrzebują naszej pomocy. Jeśli macie chwilę, wybierzcie, proszę dowolną organizację, za pomocą której osoby z nowotworem prowadzą zbiórki na swoje leczenie i wesprzyjcie ich. Ja już to zrobiłam. Małe gesty mają wielką siłę - napisała.
Oprócz wielu pozytywnych reakcji na jej apel pojawiło się kilka kąśliwych uwag. Czarę goryczy przepełniła wypowiedź, w której internautka wytknęła Annie Lewandowskiej, że ta byłaby w stanie pomóc finansowo większej liczbie osób, gdyby zrezygnowała z drogich ubrań i gadżetów.
Możesz wesprzeć wiele organizacji i wielu chorych! Wystarczy, że zrezygnujesz z kolejnych, markowych i mega drogich ciuchów, gadżetów i torebek. A te pieniądze podarujesz chorym na nowotwory zamiast na kolejne zachcianki.
Komentarz najwyraźniej zdenerwował Lewandowską, bo szybko się na niego odpowiedziała.
A jakim [prawem] możesz mnie oceniać? Skąd wiesz, jak wygląda moja pomoc finansowa dla innych osób? - napisała.
Słowa obu pań skłoniły fanów "Lewej" do burzliwej dyskusji. Zdania były podzielone. Jedni przyznali rację internautce, a inni stanęli w obronie Lewandowskiej.