Karol III został już oficjalnie ogłoszony królem Zjednoczonego Królestwa. Nie można jednak mówić o świętowaniu. Brytyjczycy są pogrążeni w żałobie po śmierci powszechnie kochanej i podziwianej królowej Elżbiety II. W ostatnich miesiącach miała ona problemy z poruszaniem się i było wiadomo, że traci siły. Niemniej, jej śmierć była szokiem, bo zaledwie dwa dni wcześniej spotkała się z nową premierką Liz Truss. Teraz media podają pierwsze nieoficjalne przyczyny śmierci królowej.
Według doktora Deba Cohena-Jonesa cytowanego przez portal Daily Mail do śmierci monarchini mogły przyczynić się czynniki psychologiczne.
W pewnym sensie bardziej chodzi o utratę woli niż o zdrowie. Z fizjologicznego punktu widzenia śmierć księcia Filipa mogła wywołać u niej silny stres i podniesienie poziomu kortyzolu. Ciało mogło mieć problem, aby sobie z tym poradzić.
Natomiast kardiochirurg Nikki Stamp powiedziała, że śmierć współmałżonka może wywołać związaną ze stresem "reakcję łańcuchową", która niekiedy prowadzi do pogorszenia stanu zdrowia.
Wiemy, że u niektórych osób stres związany z utratą ukochanej osoby lub jakiekolwiek inne stresujące wydarzenie w życiu wywołuje całą masę reakcji w ciele fizycznym, a także w umyśle, które mogą powodować choroby.
Cohen Jones przeanalizował ostatnie zdjęcie królowej i wysunął na jego podstawie hipotezę dotyczącą bezpośredniej przyczyny jej śmierci.
Prawdopodobnie istnieją dowody na chorobę naczyń obwodowych. To zaburzenie krążenia krwi, które powoduje zwężenie, blokowanie lub skurcz naczyń krwionośnych poza sercem i mózgiem.
Premierka Liz Truss wspominała w rozmowie z dziennikarzami, że królowa w trakcie spotkanie była w dobrym nastroju i nie sprawiała wrażenie osoby śmiertelnie chorej.