• Link został skopiowany

Był gwiazdą "Mam Talent". Usłyszał poważne zarzuty. W tle gwałty i napaść seksualna

O Andrew Johnstonie, byłym finaliście drugiej edycji brytyjskiego "Mam talent", po latach znów zrobiło się głośno. Tym razem nie chodzi jednak o jego dokonania muzyczne. Wokaliście postawiono poważne zarzuty - miał zgwałcić dwie kobiety.
Andrew Johnston
Youtube

Obdarzony anielskim głosem 13-latek zachwycił jury talent show w 2008 roku. Wykonał religijną pieśń "Pie Jesu", popisując się nie tylko krystalicznym dyszkantem (sopranem chłopięcym), ale i wyjątkowo dojrzałą interpretacją utworu. Widzowie podczas występu nastolatka ronili łzy, następnie zgotowali mu owację na stojąco, a jurorzy dając mu trzy głosy na "tak", jednogłośnie zdecydowali się przepuścić go do kolejnego etapu.

Brytyjczyków wzruszyła też historia chłopaka prześladowanego w szkole za upodobania do muzyki klasycznej. W programie poradził sobie, nomen omen, koncertowo. Choć ostatecznie nie wygrał, doszedł do finału show i podpisał lukratywny kontrakt płytowy z wytwórnią Syco Music. Jego debiutancki album, zatytułowany "One Voice", był swego czasu czwartą najlepiej sprzedającą się płytą w Wielkiej Brytanii i pokrył się złotem. Później o wokaliście nieco ucichło, a on podjął studia muzyczne na prestiżowej uczelni  Royal Northern College of Music, by móc dalej profesjonalnie kształcić głos. 

Zobacz wideo Marcin Prokop o nowym jurorze "Mam talent"

Andrew Johnston usłyszał zarzuty

Wygląda na to, że wcześnie zdobyty rozgłos zaszkodził młodemu wokaliście (włodarze jego rodzinnego miasta, Carlisle, nazwali go nawet jednym z miejscowych bohaterów). Opinią publiczną wstrząsnęła wieść, że „złoty chłopak" w latach 2019-2020 miał dopuścić się gwałtów na dwóch kobietach oraz napaści seksualnej.

Jak podaje witryna Thesun.co.uk, wokalista stanął przed sądem 10 sierpnia bieżącego roku, ale do czasu rozprawy w sądzie koronnym Southwark, wyznaczonej na 7 września, dzięki wpłaconej kaucji przebywa na wolności.

Więcej o: