Filip Chajzer zaprosił pięcioletniego syna Aleksandra na męską wyprawę do Legolandu. Miało być wesoło, beztrosko i rzeczywiście tak było. Panowie mieli okazję wyhasać się za wszystkie czasy. Piękna pogoda, moc atrakcji – nie ma mowy, by taki zestaw nie zadziałał. Na terenie parku doszło jednak do groźnego wypadku.
Celebryta umieścił z tej okazji wpis na Instagramie, którego fragmenty kilka godzin później zabrzmiały jak wypowiedziane z powagą proroctwa:
Macie takie dni, które moglibyście powtarzać w nieskończoność? Piękne w swojej codzienności, kiedy akurat nie wydarzy się nic przykrego i można spokojnie iść spać(...).
Prezenter nie mógł przewidzieć, że w to upalne sierpniowe popołudnie tuż obok rozegra się prawdziwy dramat. Coś go jednak tknęło, by zakończyć wpis refleksyjnymi słowami:
Doceniajcie każdą minutę.
Do wypadku doszło na torze kolejki górskiej, gdzie zderzyły się dwa pociągi, jadące z prędkością ok. 30 km/h. W wyniku zdarzenia ucierpiały co najmniej 34 osoby. Nikt nie zginął, ale wiadomo już, że dwie ofiary są ciężko ranne.
Obserwatorzy społecznościowych kont Chajzera od razu skojarzyli fakty i zasypali go zatroskanymi wiadomościami, dopytując, czy z nim i z Aleksandrem aby na pewno wszystko w porządku.
Po kilku godzinach prowadzący "Dzień dobry TVN" opublikował kolejny wpis, tym razem wyłącznie za pośrednictwem Facebooka i w zupełnie innym tonie. Potwierdził, że są z synem cali i zdrowi, zapewniając, że łączy się z myślami z poszkodowanymi w wypadku.
Na żaden pana post nie czekałam tak, jak na ten!
Jak tylko usłyszałam o tym w radiu, myślałam, czy wszystko z wami OK. Dobrze, że daliście znać.
Też pomyślałam od razu o was. Cieszę się, że wszystko dobrze – pisali fani prezentera.
Dziennikarz bardzo szybko uspokoił fanów, jednak wydarzenia z parku rozrywki z pewnością napędziły mu stracha.