Więcej o opolskim festiwalu przeczytasz w tekstach na Gazeta.pl.
Jacek Kurski pojawił się w niedzielę w opolskim amfiteatrze. Można było zauważyć, jak bawił się w strefie VIP. Prezesowi TVP towarzyszyły żona oraz Danuta Holecka. Ich obecność była wielokrotnie eksponowana podczas koncertów na żywo. Press podliczył, ile razy widzowie mogli zobaczyć prezesa w telewizji. Taki był zamysł? Produkcja komentuje.
Koncerty w Opolu były pewnego rodzaju zbieraniną wydarzeń rocznicowych. To nie tylko 25-lecie działalności artystycznej Justyny Steczkowskiej, ale i m.in. 70-lecie TVP. Jak wyliczył Press, Jacek Kurski podczas dwóch piosenek Jana Pietrzaka był pokazany aż cztery raz w towarzystwie żony, dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosława Olechowskiego i szefowej "Wiadomości" Danuty Holeckiej. Z kolei podczas występu Maryli Rodowicz widzowie mogli zobaczyć Kurskiego dwa razy w obecności Pietrzaka. Za kulisami ta częstotliwość nikogo nie dziwi:
Realizator wie, że jak jest prezes, to się go pokazuje. Prezes do nikogo nie musi nawet dzwonić – mówi anonimowy dyrektor TVP.
Prezesowi to nie przeszkadza, lubi to - komentuje jeden ze związkowców TVP.
Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych, a w latach 2011-2015 prezes zarządu TVP, który wielokrotnie nazywał obecne działania stacji propagandowymi, uważa, że pokazywanie Kurskiego tak często to nie przypadek:
Myślę, że prezes Jacek Kurski chce być pokazywany, a pracownicy wiedzą, że tego oczekuje. Taki oportunizm z ich strony - komentuje Braun.
Jeden z byłych menedżerów TVP wyjaśnia, że kiedyś też pokazywało się w telewizji najważniejsze osoby z zarządu stacji. Potem trochę mniej, bo się nie dało, a teraz znowu:
Dawniej w Opolu robione były przebitki na widownię, na której siedzieli kolejni prezesi telewizji. Po przebudowie amfiteatru loża VIP została umieszczona wysoko nad widownią. I skończyło się pokazywanie oficjeli. Teraz tę przeszkodę udało się realizatorom pokonać.
Reżyser festiwalu Konrad Smuga nie miał ochoty na wyjaśnianie i oczekiwał od dziennikarza Pressa "pytania artystycznego, a nie prowokacyjnego", ale jednocześnie stwierdził, że robi i pokazuje to, co chce.
Pokazujemy to, na co mamy ochotę, więc pokazujemy też prezesa. To nie jest nic wielkiego - odpowiedział Smuga.
Podczas gdy Kurski oglądał koncerty z góry, z wygodnej loży, to na dole w tłumie było duszno i tłoczno. O tym więcej w tekście poniżej.