Więcej informacji o rodzinie królewskiej znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W niedzielę 5 czerwca zakończyły się trwające cztery dni uroczystości z okazji Platynowego Jubileuszu królowej Elżbiety II, która świętowała 70-lecie panowania. Do Londynu zjechało się setki tysięcy poddanych z całego kraju. Swoją obecnością zaszczycili również książę Harry i Meghan Markle z dziećmi. Dla zbuntowanego księcia ta wizyta nie będzie jednak budzić przyjemnych wspomnień. Takiego zdania jest królewska biografka Angela Levin, która wzięła pod lupę zachowanie Harry'ego.
Książę Harry i Meghan Markle uczestniczyli publicznie tylko w jednym z jubileuszowych wydarzeń - nabożeństwie dziękczynnym w katedrze św. Pawła. Wraz z Meghan siedzieli wówczas w drugim rzędzie po przeciwnej stronie przejścia od księżnej Kate i księcia Williama. Pary się nie przywitały ani nie wymieniły kontaktu wzrokowego. Książę Harry przed nabożeństwem rozmawiał z rodziną i przyjaciółmi, zdarzyło mu się nawet żartować. Królewska biografka uważa jednak, że była to dobra mina do złej gry. Jego zachowanie i mowa ciała w katedrze świadczyły już o czymś znacznie innym.
To, co naprawdę się wyróżniało tego dnia, to gniew Harry'ego. On nosi emocje na twarzy. Wyglądał na absolutnie wściekłego. Mógł mieć wówczas wiele odczuć. Może doszło do niego po raz kolejny, z czego zrezygnował. Jest autodestrukcyjny i może żałować tego, co stracił - mówiła ekspertka w rozmowie z "The Sun".
Książę Harry i Meghan Markle nie zostali do końca jubileuszu. Wrócili do Kalifornii zaledwie po dwóch dniach. Ponoć książę William i księżna Kate nawet nie poznali Lilibet.