Sylwia Grzeszczak była gwiazdą minionego festiwalu w Sopocie. Na scenie wykonała między innymi "Prawdę o nas", wzruszając zgromadzonych na widowni fanów. Ci zawsze ją wspierają, jednak w jej przestrzeni pojawiają się osoby, które decydują się wysyłanie artystce niestosownych treści.
Sylwia Grzeszczak nie udziela zbyt wielu wywiadów, jednak za kulisami Polsat Super Hit Festiwalu zgodziła się na rozmowę z reporterem Plotka. Na wstępnie zdradziła, którą ze swoich piosenek lubi najbardziej.
Wszystkie swoje piosenki lubię, ponieważ komponując je, muszę je lubić. Nie wypuściłabym czegoś, czego nie lubię, czego bym się wstydziła, więc staram się przekazywać słuchaczom to, co według mnie jest spoko. [...] Bardzo lubię "Kiedy tylko spojrzę" i zawsze chwyta mnie za serducho. Sama to sobie wykminiłam w głowie, ale tak, mnie samą to wzrusza.
W dalszej części rozmowy artystka wyznała, że w jej kilkunastoletniej karierze zdarzyły się niebezpieczne sytuacje - ludzie pisali do niej z absurdalnymi propozycjami. Pewne dotyczyły jej córki Bogny.
Spotykam się na ulicy czy w ogóle z fanami na koncertach z taką naprawdę ciepłą reakcją i za to bardzo dziękuję ludziom. Bo to jest energia, która bije w dwie strony. Oczywiście zdarzają się sytuacje, które są, powiedzmy, niebezpieczne. To są sytuacje, gdzie ktoś wysyła jakąś wiadomość niefajną dotyczącą mojej córki, jakieś zaproszenia na weekend wraz z córką. Uważam, że to jest hardcore, coś, co nie powinno się nigdy wydarzyć. Jest to dla mnie niebezpieczne. Oczywiście pilnujemy, żeby takich sytuacji nie było i obserwujemy je, natomiast nie da się wszystkich przypilnować. To jest zbyt duża liczba osób. W tym wszystkim jednak cieszę się, że mam ogromne wsparcie ze strony fanów, za które dziękuję z całego serducha i dzięki temu tworzę piosenki z miłością.
Mamy jednak nadzieję, że zaufany team Sylwii zawsze pomoże jej wybrnąć z każdej niewygodnej sytuacji. Tymczasem czekamy na jej nowe wydawnictwo.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!