Więcej podobnych artykułów przeczytasz na Gazeta.pl
Afera po wynikach Eurowizji trwa. Wielu polskich, jak i ukraińskich fanów konkursu jest oburzonych zachowaniem jury naszych wschodnich sąsiadów, od których reprezentujący Polskę Krystian Ochman dostał zero punktów. Z kolei w głosowaniu widzów Polak otrzymał z Ukrainy maksymalną liczbę 12 punktów. Głos w sprawie zabrała wokalistka Irina Fediszin, która zasiadała w eurowizyjnej komisji. Ukraińska jurorka upubliczniła kartę do głosowania, twierdząc, że ona sama przyznała Polsce dziesięć punktów i jest tak samo zaskoczona rezultatem, jaki uzyskał polski reprezentant.
W instagramowym poście Fediszin przyznała, że cała ta sytuacja jest dla niej niezwykle trudna, bo mimo iż Eurowizja jest w teorii koncertem apolitycznym, przy ocenie ciężko nie brać pod uwagę pomocy, jaką Polska okazała Ukrainie. Męczona wyrzutami sumienia wokalistka opublikowała na Instagramie zdjęcie karty do głosowania, na której widać, że koło naszego kraju dopisała liczbę dziesięć.
Pomimo tego, że głosy nie mogą być upublicznione i mogę zostać za to ukarana grzywną, podrzucam zdjęcie mojej ankiety, na której widać, ile punktów Polska otrzymała ode mnie. Jak to się stało, że Polska zdobyła 0 punktów? Nie znam odpowiedzi na to pytanie - napisała jurorka.
Wyraziła także ogromną wdzięczność dla Polski za wsparcie Ukrainy w tym trudnym czasie. Fediszin przeprosiła również za tak niski wynik dla Ochmana i zaznaczyła, że nie wie, jak głosowali inni jurorzy.
Niedługo potem wokalistka dodała drugi post, w którym nieco zmieniła front i złagodziła wypowiedź. Napisała bowiem, że trudno mówić o sprawiedliwości wobec tego, co dzieje się obecnie w Ukrainie. Wyjawiła również, że choć przyznała Ochmanowi dziesiątkę, tak naprawdę nie wie, w jaki sposób jej ocena przeliczana jest na wyniki jurorskiej punktacji.
W moim rankingu wybrałam zwycięzcę, Wielką Brytanię, Polska dostała dziesiątkę. Nie wiem jak przeliczane są punkty. (...) Pomaga nam nie tylko Polska, ale cały świat. (...) Moje sumienie jest czyste i pomaga mi zachować równowagę w czasie, gdy spływa tyle brudu - dodała.
To, w jaki sposób liczone są głosy jurorów, wyjaśnia Konrad Szczęsny, korespondent Eurowizji, w rozmowie z serwisem natemat.pl. Jak tłumaczy, eksperci szeregują występy od najlepszego do najgorszego, a poszczególne kraje otrzymują kolejno 12, dziesięć, osiem, siedem punktów aż do jednego. Eurowizyjni reprezentanci, którzy nie załapali się do pierwszej dziesiątki, nie są nagradzani. Z karty, którą pokazała Fediszin, nie wynika jednak, czy dała Krystianowi Ochmanowi faktycznie dziesięć punktów, czy też uszeregowała jego występ na dziesiątym miejscu, finalnie przyznając Polakowi jeden punkt.
Fediszin pogratulowała także zwycięzcom tegorocznej Eurowizji, zespołowi Kalush Orchestra, podkreślając, że w całej tej aferze z punktacją, wszyscy zapominają, jak wielki sukces osiągnął ukraiński reprezentant.
Nie wszyscy są jednak przekonani tłumaczeniami jurorki. Negatywnych komentarzy na temat zachowana jury było na Instagramie tyle, że Fediszin zdecydowała się wyłączyć możliwość dodawania komentarzy.