Więcej o konkursie Eurowizji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Rafał Brzozowski podczas zeszłorocznej Eurowizji poniósł sromotną porażkę. Swoim utworem nie porwał ani jurorów, ani publiczności. Prezenter TVP nie zakwalifikował się do finału, a w słynnym konkursie piosenki zajął 33. miejsce na 39 możliwych. W tym roku sprawy mają się zupełnie inaczej. Krystian Ochman udowodnił, że ma prawdziwy talent i w najbliższą sobotę zawalczy o zwycięstwo w 66. edycji konkursu. Brzozowski w najnowszym wywiadzie wyznał, że z perspektywy czasu inaczej patrzy na swój występ.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tamara Gee produkuje kosmetyki, Magdalena Tul podbija Amerykę. Co słychać u polskich reprezentantów na Eurowizji?
Rafał Brzozowski w rozmowie z portalem Pudelek wrócił pamięcią do swojej przygody z Konkursem Piosenki Eurowizji. Nie ukrywał, że teraz inaczej podszedłby do interpretacji utworu, który utrzymałby w koncepcji lat 80. Z jego słów wynika, że zmieniłby niemalże wszystko, począwszy od wizualizacji.
Prezenter miał problemy z synchronizowaniem wymagającego układu tanecznego i z melodią piosenki, która była dynamiczna.
Ja bym w ogóle podszedł do tej piosenki koncepcyjnie inaczej. Kompletnie. Utrzymałbym ją w takim klimacie lat 80. jeszcze bardziej, jeżeli chodzi o wizualizacje, i może inaczej trochę to by mogło wtedy wyglądać. Wtedy nie musiałbym tego tańczyć i ruszać się tutaj, bo to jednak było troszeczkę trudne dla mnie - zauważył.
Wyznał, że przez długi czas nie tańczył, co przełożyło się jego ruchy sceniczne:
W tej piosence nie ma tak naprawdę gdzie oddechu wziąć, żeby się przygotować. Cały czas trzeba biegać i dużo musiałem ćwiczyć. Tam i tak słychać było czasami, że te dźwięki mi lekko falowały - dodał.
Rafał Brzozowski po występie na Eurowizji musiał zmierzyć się z falą krytyki. Prezenter TVP został też "królem memów".